w ,

Volkswagen Arteon 2.0 TDI Bi-Turbo DSG 4MOTION R-Line – Nareszcie!

Droga, którą obrał Volkswagen jest konsekwentna i ewolucyjna. To oznacza, że nie ma w niej miejsca na szalone projekty czy przedsięwzięcia, które mogłyby wzbudzać kontrowersje. Z tego powodu grupa fanów motoryzacji zarzucała niemieckiej marce tworzenie gamy pozbawionej emocji. Aby to zmienić, trzeba było zbudować auto zgodne z podstawowymi zasadami, ale wzbogacone odrobiną finezji. Efekt ostateczny nazywa się Arteon.

Karoseria
Siła tkwi w designie. Dawno nie miałem do czynienia z Volkswagenem, który równie skutecznie przyciągałby wzrok całego otoczenia. Styliści pozwolili sobie na znacznie więcej, niż w przypadku Passata, na którym ten model bazuje. Tzw. czterodrzwiowe coupe z Wolfsburga zostało świetnie narysowane z każdej strony i nie ma w tym stwierdzeniu żadnej przesady. To jeden z tych nielicznych samochodów, w którego urodzie niczego bym nie zmieniał…

Sama sylwetka jest płynna i dynamiczna zarazem. Z przodu dominują zadziornie spoglądające reflektory sąsiadujące z ogromnym grillem – jest w tym i drapieżność, i minimalizm. Tył to natomiast przyciemnione klosze podłużnych lamp, masywny zderzak i delikatna lotka na klapie bagażnika. Całość dopełniają szare felgi o wzorze wirnika turbiny oraz genialny, złoty lakier, na który decyduje się coraz większa liczba klientów Volkswagena.

Wnętrze
O ile karoseria jest w pełni unikatowa, o tyle wnętrze zdradza swoje pokrewieństwo z najpopularniejszym przedstawicielem segmentu D w Europie. Czy to wada? Nie, choć prawdą jest, że fantazji stylistycznej tu nie znajdziemy. Można jednak liczyć na wzorcową ergonomię, czytelność i naprawdę bardzo dobre materiały wykończeniowe, które zostały starannie spasowane – nawet w miejscach niewidocznych.

Rolę centrum dowodzenia pełni oczywiście dotykowy ekran multimedialny. Urządzenie wyróżnia się bardzo szybkim działaniem i płynnością mogącą zawstydzić znaczną część konkurentów. Jedynie czego brakuje to potencjometru – popularnego regulatora głośności pod postacią pokrętła. Przyciski są bowiem mniej przyjazne w obsłudze. Z kolei klasyczne zegary zostały wyparte przez wyświetlacz o wysokiej rozdzielczości. Posiada on szerokie możliwości personalizacji, co pozwala na dobranie zakresu informacji wedle własnych preferencji. Na pochwałę zasługuje także świetnie leżąca w dłoniach kierownica.

Fotele nie rozczarowują. Ich wielkość sprosta największym przedstawicielom naszego gatunku. Co więcej, zakres regulacji jest rozbudowany (można nawet wydłużyć siedzisko). Nie bez znaczenia są także pamięć ustawień i funkcja masażu uprzyjemniająca kierowcy wielogodzinną podróż. Dostanie się na tylną kanapę jest banalnie proste, bo linia dachu nie opada na tyle, by wyraźnie zmniejszył się otwór drzwiowy. Drugi rząd zachwyca przestrzenią na nogi. To zasługa rozstawu osi o długości 2841 mm. Warto jednak dodać, że nad głowami nie jest już tak swobodnie, dlatego najwygodniejszą jazdę odnotują tu pasażerowie do 185 cm wzrostu.

Pomimo pięknej sylwetki, Arteon nie traci w dziedzinach praktycznych. Poza licznymi schowkami posiada przepastny bagażnik. W standardowej konfiguracji oddaje do dyspozycji podróżnych 563 litry pojemności. Po złożeniu drugiego rzędu ta wartość wzrasta do aż 1557 litrów. Ponadto, jej wykorzystanie ułatwia bardzo duży otwór załadunkowy (klapa podnosi się wraz z tylną szybą, jak w liftbacku).

Technologia
Do długodystansowca najlepiej pasują mocne jednostki napędowe. Los chciał, że otrzymałem kluczyki otwierające egzemplarz z 2-litrowym, podwójnie doładowanym dieslem pod maską. Oferuje on 240 KM (przy 4000 obr./min.) i 500 Nm (przy 1750 obr./min.). Współpracuje z nim automatyczna przekładnia DSG o siedmiu przełożeniach. Cały potencjał trafia na obie osie, co jest zasługą napędu 4MOTION. W takim zestawieniu czterodrzwiowe coupe Volkswagena rozpędza się do pierwszej setki w 6,5 sekundy i kończy przyspieszać dopiero po osiągnięciu 245 km/h. Rezultaty związane z dynamiką nie budzą więc najmniejszych zastrzeżeń. Dane dotyczące zużycia paliwa też napawają optymizmem. Oczywiście, informacje uzyskane od producenta nie mają wiele wspólnego z pomiarami w warunkach rzeczywistych, ale w cyklu mieszanym (na dystansie 1100 km) udało mi się uzyskać średnią na poziomie 7,5 litra. Biorąc pod uwagę cały potencjał technologiczny, jest z czego się cieszyć.

W aucie nie mogło zabraknąć licznych systemów bezpieczeństwa. Wśród nich znajdziemy między innymi: asystentów toru jazdy, monitorowania martwego pola, parkowania, ostrzegania przez zbyt szybkim zbliżaniem się do poprzedzającego pojazdu, awaryjnego hamowania i rozpoznawania znaków. Zakres technologii obejmuje także aktywny tempomat i system kamer ułatwiający manewrowanie w zatłoczonych miejscach.

Wrażenia z jazdy
To jasne, że Arteon potrafi świetnie pokonywać zakręty. Czy można jednak dostrzec różnice pomiędzy nim a Passatem? Moim zdaniem tak. Prezentowany model jest nieco sztywniejszy, co ma znaczenie podczas dynamicznych zmian toru jazdy. Auto wyposażono w adaptacyjne zawieszenie, które pomaga w takich sytuacjach. Układy kierownicze pracują natomiast w bardzo zbliżony sposób. Należy przy tym zaznaczyć, że podsterowność można odczuć tylko w skrajnych sytuacjach – brawa dla inżynierów.

Co najciekawsze, ten sportowy sznyt idzie w parze z komfortem jazdy. Wybranie któregokolwiek z dostępnych trybów (Eco, Comfort, Normal, Sport, Individual), nawet tego najbardziej charakternego, nie ogranicza naprawdę wysokiego poziomu tłumienia nierówności. To oczywiście cieszy, podobnie jak odpowiednie wyciszenie kabiny umożliwiające swobodną rozmowę, nawet podczas jazdy niemieckimi autostradami – wiecie co mam na myśli…

Zespół napędowy w praktyce okazuje się bardzo udany. Kultura pracy jednostki jest przyzwoita, choć oczekiwałbym trochę cichszej pracy „na zimno”. Arteon ma wystarczająco dużo wigoru przy każdej wartości sąsiadującej z wskazówką obrotomierza, co oznacza wysoką elastyczność. Praca skrzyni również zasługuje na spory plus – dwusprzęgłowy automat działa płynnie i nie gubi się w żadnych warunkach. Z kolei napęd na obie osie pozwala wydajne korzystać z pełnej mocy i zwiększa przyczepność na śliskiej nawierzchni.

Okiem przedsiębiorcy
Jako że prezentowany model jest nowym flagowcem marki w Europie, trudno oczekiwać okazyjnej ceny. Oferta wydaje się jednak całkiem rozsądna. Za podstawowy egzemplarz trzeba zapłacić 127 690 zł. Będzie to wersja Essence (bazowa), którą uzupełni 150-konny silnik 1.5 TSI zintegrowany z 6-biegową przekładnią manualną przekazującą cały potencjał na oś przednią. Sztuka biorąca udział w teście, czyli 2.0 TDI Bi-Turbo DSG 4MOTION R-Line to wydatek 201 790 zł. Bez opcji dodatkowych, rzecz jasna.

Poza kupnem za gotówkę, użytkowanie Volkswagena można rozpocząć poprzez inne rodzaje finansowania. Polski oddział marki oferuje właśnie programy finansowe EasyDrive. W przypadku kredytu oznacza to wkład własny od 0 do 30% wartości auta, umowę na okres 24, 36 lub 48 miesięcy i dobór jednej z trzech opcji zakończenia spłaty (zwrot pojazdu, wykup pojazdu, spłata jednorazowa). Z kolei leasing to również umowa na 2,3 lub 4 lata oraz opłata wstępna od 0 do 30% wartości auta, tyle że na koniec są dwie możliwości – zwrot pojazdu lub spłata jednorazowa.

Podsumowanie
Volkswagen nie zdecydował się na szaleństwo, ale z pewnością stworzył bardzo ciekawy samochód, który jako jeden z nielicznych w gamie wzbudza większe emocje. Poza świetnym wyglądem, oferuje przestronne i praktyczne wnętrze, szereg systemów bezpieczeństwa, wysoki komfort jazdy oraz bogatą ofertę silnikową. Jestem pewien, że Arteon odniesie sukces rynkowy.

 

Tekst i zdjęcia: Wojciech Krzemiński

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

7 komentarzy

Dodaj odpowiedź
    • Za kilka lat będzie zdecydowanie tańsze na rynku wtórnym, więc z pewnością będziesz mógł je spełnić, jeśli teraz nie możesz 🙂

  1. najbardziej co mnie denerwuje w VWejach to podjeżdżając Touaregiem kolega zagląda do auta i ci powie że ma to samo w Passacie… pewnie ten sam problem dotyczy asteona, widziałem auto na żywo, ładny przód, tył taki sobie, do środka nie musiałem zaglądać…

  2. Bardzo fajna recenzja jak i sam samochód wygląda bardzo fajnie i znakomicie moim zdaniem. Ciekawy blog 🙂 Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top 5 Krzemińskiego: kompaktowe SUV-y (2017)

The Grand Tour: poszukiwania kierowcy (ciąg dalszy)