Wielu specjalistów twierdzi, że aktualne ogumienie w Formule 1 nie jest na tyle dobrze zaprojektowane, by zapewnić odpowiednie widowisko.
Teraz pojawił się również znak zapytania nad poziomem bezpieczeństwa. Wszystko za sprawą wczorajszego Grand Prix Azerbejdżanu, które było niezwykłe w każdym calu. Dwa zwroty akcji nastąpiły po kłopotach z oponami w bolidach Aston Martina i Red Bulla.
Warto zaznaczyć, że to dwie zupełnie inne konstrukcje, które miały problem dokładnie z tą samą oponą – tylną lewą. Stroll wpadł w bandę i doszło do wyjazdu samochodu bezpieczeństwa. Gdy to samo zdarzyło się liderowi wyścigu, pojawiły się pytania.
Rozczarowany Verstappen
Pęknięta opona przy 300 km/h w bolidzie Verstappena doprowadziła do poważnego uderzenia w bandę. Warto dodać, że po pasku zużycia nie dało się przewidzieć takiego zdarzenia. Nikt nie wiedział, że może tak się stać.
Verstappen był załamany, bo mógł wzmocnić przewagę nad Hamiltonem w klasyfikacji generalnej. Jednocześnie oznajmił po wyścigu, że domyśla się, jakie będzie tłumaczenie firmy odpowiedzialnej za ogumienie. Można przypuszczać, że chodzi mu o zrzucenie winy na odłamki znajdujące się na torze.
Czy rzeczywiście to one spowodowały takie konsekwencje? Trudno jednoznacznie stwierdzić. Trzeba mieć nadzieję, że wkrótce poznamy odpowiedź i nie dojdzie już do takich sytuacji. Kluczem jest bezpieczeństwo kierowców. Pamiętajmy też, że takie zdarzenia losowe mogą również wpłynąć na walkę o tytuł.