Włoska marka jako jedna z nielicznych przebiła się w branży i nawiązała walkę z poważnymi producentami samochodów.
Richard Hammond stwierdził, że jej modele są jak pantomima – sztuką, która jest w dużym stopniu przerysowana i abstrakcyjna, a przy tym piękna i ciekawa. I trudno nie zgodzić się z tym stwierdzeniem. Niestety, jak to bywa w przypadku aut sportowych, ich nabywcy nie zawsze dobrze sobie radzą z prowadzeniem. Tak też było tym razem i unikatowe Pagani trafił do rowu.
Zacznijmy od tego, że to Pagani Zonda C12S, czyli prawdziwa rzadkość. To ewolucja pierwotnej wersji pojazdu, która nie była seryjnie produkowana. W sieci można znaleźć sprzeczne informacje na temat liczby powstałych egzemplarzy. Najpewniej jest ich od 5 do 12 sztuk.
Pagani Zonda C12S w rowie
Jak wynika z ustaleń zagranicznych mediów, samochód został rozbity na obrzeżach stolicy Czech, Pragi. Kierowca stracił panowanie, wpadł do rowu i uderzył w drzewo. Na szczęście nie odniósł obrażeń zagrażających życiu.
Auto nie wygląda na poważnie rozbite, choć trudno wykluczyć uszkodzenia podłogi. Naprawa może więc okazać się bardzo kosztowna. Konieczne będzie skorzystanie z oficjalnego programu renowacji, który został wprowadzony przez markę w 2017 roku.
Przypomnijmy, że Pagani Zonda C12S skrywa siedmiolitrowy, wolnossący silnik AMG, który generuje 550 koni mechanicznych. Ten ogromny potencjał trafia na oś tylną za pośrednictwem sześciobiegowej przekładni manualnej.
Kierowca nie ma do dyspozycji tak wielu „elektronicznych wspomagaczy”, jak w przypadku najnowszych aut sportowych, dlatego opanowanie takiej maszyny wymaga pokory i umiejętności.