Rosyjski agresor dociera do kolejnych miejsc. Niestety, do ataków dochodzi także z wody.
Ukraińska wysepka została zrównana z ziemią przez rosyjskiego niszczyciela. Znajdowało się na niej zaledwie trzynastu żołnierzy. Jak wynika z oficjalnych komunikatów, żaden z nich nie chciał się poddać.
Wyspa Węży, bo taką nosi nazwę, to niewielki ląd znajdujący się na Morzu Czarnym. Leży dokładnie 35 kilometrów na wschód od delty Dunaju. Ma bardzo skromne wymiary: 690 metrów długości i 560 metrów szerokości.
Honor, wolność i pamięć
Nie jest to żaden punkt strategiczny z perspektywy wojennej. To miejsce, które nie zagrażało rosyjskiemu agresorowi. Mimo tego, załoga niszczyciela nie zamierzała odpuszczać, tym bardziej że Putin wydał zgodę na atak wszystkiego, co ukraińskie. Właśnie dlatego cierpią też cywile.
Kapitan okrętu chciał zmusić 13 żołnierzy do kapitulacji. W odpowiedzi usłyszał jedynie przekleństwo. Ukraińcy bronili własnego honoru i do końca chcieli być wolni. I właśnie tacy zginęli. Wyspa została zaatakowana z rakietnic, które doprowadziły do całkowitego zniszczenia jej obszaru.
Agresja rosyjskich wojsk nie zna granic. Do zbrodni wojennych dochodzi na oczach całego świata. NATO nie zamierza jednak interweniować swoimi wojskami, podobnie jak USA. Wszystko opiera się na sankcjach, które są niczym dla Putina. Chiny nawet nie traktują tego jak inwazję. To tragedia ukraińskiego narodu, który został skazany na rzeź. Historia lubi się powtarzać.