Formuła 1 szuka kolejnych rozwiązań, które przyciągną nowych fanów. Jednym z pomysłów jest wzrost liczby wyścigów.
Taka strategia pomoże na wykorzystanie nowych torów, a co za tym idzie – przyciągnięcie ludzi, którzy do tej pory nie mieli możliwości usiąść na trybunach i podziwiać najbardziej zaawansowanych technologicznie bolidów. Dzięki tej polityce odbędzie Grand Prix Miami.
Jak poinformował prezes Formuły 1, Stefano Domenicali, wyścig odbędzie w maju, a dokładnie w pierwszej jego połowie. To oznacza 8 lub 15 maja. Zatwierdzenie daty i oficjalny komunikat powinien pojawić się najpóźniej w październiku, gdy uda się dopiąć cały kalendarz.
Tor w Miami – ulica i stadion
Pętla tego obiektu ma 5,41 kilometra. Kierowcy muszą poradzić sobie z 19 zakrętami i długą prostą umożliwiającą rozpędzenie do około 320 km/h. Jak wynika z opinii i obliczeń ekspertów, średnia prędkość ma być zbliżona do Silverstone (220-230 km/h).
Nitka przebiega wokół stadionu Hard Rock Stadium należącego do drużyny Miami Dolphins NFL. Będzie wykorzystywana przez 10 lat z możliwością przedłużenia. Właśnie na taki okres została podpisana umowa.
Władze F1 widzą spore szanse na wyraźne zwiększenie zainteresowania tą dziedziną motorsportu za oceanem. Tamtejsi kibice nie mają za wielu możliwości oglądania na żywo Królowej Wyścigów, dlatego dodatkowe wydarzenie może pomóc. Niewykluczone, że w przyszłości do kalendarza dołączy kolejne amerykańskie Grand Prix. Wiele zależy jednak od powodzenia tego przedsięwzięcia, możliwości kalendarzowych i sytuacji związanej z pandemią.