Wojna na Ukrainie doprowadza do kolejnych tragedii. Rosyjski agresor nie ma oporów przed wystrzeliwaniem pocisków w cywilów.
Niestety, uderzenie rakiety w ludzi na Placu Uniwersyteckim w Charkowie to kolejny tego tragiczny przykład. Tłum nie spodziewał się ataku z powietrza. To bez wątpienia następna zbrodnia wojenna, za którą 70-letni zbrodniarz powinien ponieść konsekwencje – wraz ze swoją armią.
Ostrzał rakietowy doprowadził do fatalnych skutków. Rosyjski pocisk zabił sześć osób i piętnaście ranił. Reakcją tłumu, jak zwykle w takich przypadkach, była panika. Normalne życie w niektórych zakątkach Ukrainy przeplata się z aktami agresji wrogich sił z Rosji. Pocieszeniem jest to, że centrum Ukrainy wciąż nie zostało zdobyte i nic nie wskazuje na to, by agresor zdołał je przejąć.
Giną tysiące ludzi
Przewaga liczebna rosyjskiej armii jest skutecznie niwelowana przez ukraińskie siły wspierane wywiadem i sprzętem NATO. Straty po stronie agresora nie są jednak jedynymi. Życie tracą również ukraińscy żołnierze i ludność cywilna.
Zbrodnicze zachowania Rosjan nie zniechęcają Ukraińców do obrony. Wręcz przeciwnie. Dobrze przygotowanie wojska pozwala odpierać ataki wroga i niszczyć jego sprzęt. Morale Rosjan też jest słabe, co potwierdzają porzucone pojazdy.
Wojna na Ukrainie powinna zostać jak najszybciej zakończona, ale dziś trudno przewidywać, co siedzi w głowie 70-letniego dyktatora. Można jedynie wierzyć, że wojskowi i naród zrobią, co trzeba, by Putin przestał próbować realizować swoje imperialistyczne plany.