To jedna z tych historii, która pokazuje, że polskie prawo nie jest skuteczne wobec niektórych sprawców wykroczeń, którzy nierzadko pozwalają sobie na drogową recydywę.
Do zdarzenia doszło 27 marca, czyli w miniony poniedziałek na terenie miejscowości Iłowa. Funkcjonariusze postanowili zatrzymać do kontroli użytkownika jednośladu. Ten jednak to zignorował. Uciekał na sportowym motocyklu mając złudną nadzieję, że mu się uda.
Nic nie pozwalało choćby przypuszczać, że podejrzany poradzi sobie w tych okolicznościach. Po pierwsze, łączność pozwala na skuteczną komunikację policji, co angażuje znacznie większą liczbę funkcjonariuszy i ogranicza szanse uciekiniera. Po drugie, warunki były trudne – zmrok i mokra nawierzchnia utrudniały przyspieszanie na dwóch kółkach.
Motocyklista podjął się próby ucieczki, choć z góry był skazany na porażkę. Widać było, że nie ma ani umiejętności, ani wyobraźni. Jego manewrowanie jednośladem generowało bardzo duże niebezpieczeństwo – głównie dla niego samego.
Uciekał na sportowym motocyklu – tylko przez chwilę
W pewnym momencie nie „złożył się” w zakręcie i wypadł na sąsiedni pas, po którym poruszał się samochód osobowy. Doszło do kolizji, w wyniku której sprawca upadł na nawierzchnię. Próbował uciekać na pieszo, ale został złapany.
Okazało się, że to 39-latek, który posiada sądowy zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Jego poniedziałkowy wyczyn zaowocował 56 punktami karnymi i mandatem sięgającym 6 tysięcy złotych. Na tym nie koniec.
Użytkownik jednośladu był pod wpływem środków odurzających, a jego ścigacz nie dysponował ważnym ubezpieczeniem OC. Policjanci skierowali wniosek do sądu, by ten ukarał mężczyznę jeszcze dotkliwiej.
Na tym etapie można mówić już nie tylko o wykroczeniach, ale też przestępstwach. Wśród tych drugich znalazły się niezatrzymanie do kontroli, zlekceważenie zakazu kierowania pojazdami mechanicznymi i prowadzenie motocykla będąc pod wpływem środków odurzających.
Za to wszystko grozi łączna kara pozbawienia wolności do lat pięciu. Co zrobi sąd? Mamy nadzieję, że wyda bardzo surowy wyrok, bo recydywiści rzadko są skłonni do resocjalizacji, czego ta historia jest kolejnym dowodem.