Nietrudno odnieść wrażenie, że niektórzy uczestnicy ruchu drogowego maksymalizują ryzyko powstania niepożądanych zdarzeń.
I najgorsze jest w tym to, że nie mają ku temu powodu. Oto kolejny tego przykład. Miejscem zdarzenia był tunel na Wisłostradzie. Kierowca niemieckiego kombivana jechał na zderzaku innego pojazdu. W tym drugim znajdowała się kamera umieszczona na tylnej szybie.
Nagrywający jechał z przepisową prędkością – lewym pasem. Mógł zjechać nieco wcześniej na środkowy lub prawy, choć warto znaczyć, że pojazdy na sąsiednim torze jazdy jechały wolniej. To jednak nie uspokoiło zniecierpliwionego kierowcy.
Na tym etapie można było podejrzewać, że kierowca „Caddylaka” bardzo się spieszy. Jego późniejsze zachowania szybko jednak udowodniły, że w tym postępowaniu próżno szukać jakiejkolwiek logiki.
Użytkownik niemieckiego auta wyprzedził przez linię ciągłą i strefę wyłączoną z ruchu. Znalazł się przed nagrywającym. Wtedy też postanowił hamować przed jego maską. Po co? No cóż, może chciał wyznaczyć karę za wolną jazdę lewym pasem.
Skoro chciał jechać szybciej, to po co tracił czas na blokowanie innego uczestnika ruchu? Raczej trudno byłoby znaleźć rozsądną odpowiedź na to pytanie. Człowiek najpewniej nie radził sobie z własnymi emocjami.