Filmy science fiction interesują zazwyczaj specyficzną grupę odbiorców, ale z tą serią jest jak z „Szybkimi i Wściekłymi”. To oznacza, że do kin chętnie wybiorą się ludzie w różnym wieku, którzy po prostu szukają nieskomplikowanej rozrywki.
Transformers: Przebudzenie Bestii – tak brzmi oficjalna nazwa filmu, przynajmniej w polskim tłumaczeniu, które nieco odbiega od oryginału tytułu sugerującego „Bunt Bestii”. Tak czy inaczej, szykuje się kolejna dawka walki z wrogami planety Ziemia.
Co ważne, światowa premiera odbędzie się już 7 czerwca, czyli za niewiele ponad miesiac. Polacy nie będą musieli czekać o wiele dłużej, bo u nas pierwsze seanse wystartują zaledwie dwa dni później. I to oczywiście cieszy, bo daje szanse kinom na zarobek.
Transformers: Przebudzenie bestii – zapowiedź
Do sieci trafił finałowy zwiastun, który ujawnia czego możemy się spodziewać. Akcja rozgrywa się w 1994 roku, co oznacza, że wyraźnie cofamy się w czasie. Lata 90. mają być widoczne w architekturze, a także samochodach. I ten ostatni wątek interesuje nas najbardziej.
Na zapowiedzi można dostrzec Porsche 911 (964), drugą generację Chevroleta Camaro (oczywiście Bumblebee), starego Volkswagena, a także Nissany – to najpewniej Sylvia oraz Skyline R32 (bardzo szybkie i krótkie ujęcia nie dają pewności).
>Szybcy i Wściekli 10 (2023) – oficjalny trailer nowych przygód Dominica Toretto i spółki
Podejrzewamy, że nie wszystkie motoryzacyjne karty zostały odkryte. Należy spodziewać się innych motoryzacyjnych motywów nawiązujących do tamtejszego, barwnego okresu w historii Stanów Zjednoczonych.
Warto wspomnieć odrobinę o fabule. Na Ziemi od długiego czasu istniały „Terrorcony”, które się ukrywały pod postacią zwierząt. Są one powiązane z obcym robotem, który się zbliża, by pochłonąć planetę, na której żyją ludzi.
Warto zaznaczyć, że w filmie Transformers: Przebudzenie Bestii występują Anthony Ramos, Dominique Fishback, Luna Lauren Velez, Ron Perlman, Jon Hoeber i Peter Cullen. Jak widać, ze starej obsady nie pozostał praktycznie nikt – przynajmniej w głównych rolach.
To jeszcze nie oznacza klęski, ale konserwatywni fani mogą być zawiedzeni. Pozostaje mieć nadzieję, że scenariusz nie ma luk i udało się w nią wplątać nowe wątki. Odgrzewanie tego samego dania nigdy nie daje zadowalającego efektu.