Tym razem mam dla Was subiektywne Top 5, w którym znajdziecie sportowców reprezentujących segment B. Emocje, ekonomia, osiągi, a może design? Tak naprawdę wszystko ma tu znaczenie, choć bez wątpienia radość z jazdy jest priorytetem.
5. Audi S1
Zaczynamy od premium. Audi A1 jest świetnie wykonanym maluchem, który wyróżnia się nie tylko wysoką jakością, ale także dopracowanym podwoziem. W wersji S1 oferuje jeszcze więcej. Pod maską mieszka 231-konny silnik TFSI o pojemności 2 litrów umożliwiający przyspieszanie do pierwszej setki w 5,9 sekundy i rozpędzanie się do 250 km/h. Konkurencja, choć szybka, raczej go nie dogoni. Jest jednak pewien haczyk – cena. Niewielkie Audi kosztuje tyle, co nieźle wyposażony samochód klasy średniej…
4. Renault Clio RS
Tego auta nie trzeba nikomu przedstawiać. Francuski hot hatch jest znany i lubiany w całej Europie. Jego świetnie zestrojone zawieszenie i układ kierowniczy potrafią dać mnóstwo przyjemności z jazdy. Przyczepiłbym się jedynie do przekładni automatycznej, która w tego typu aucie nie pasuje tak dobrze, jak 6-biegowy manual. Sercem RS jest 1,6-litrowy, doładowany benzyniak oferujący 200 lub 220 KM (w zależności od wersji). Sprint do pierwszej setki zajmuje 6,6 sekundy, a przyspieszanie kończy się na 235 km/h.
3. MINI JCW
Legenda wiecznie żywa. MINI jest jedynym autem w zestawieniu, które reprezentuje styl retro. Z drugiej strony, należy także do najbardziej bezkompromisowych, szczególnie wersja John Cooper Works, która trafiła do tego zestawienia. Doładowany, 231-konny silnik benzynowy umożliwia prędkość maksymalną sięgającą 250 km/h i rozmienianie pierwszych 100 km/h w 6,1 sekundy. Stylowy mieszczuch oferuje także genialny układ kierowniczy i i wyjątkowo twarde zawieszenie sprawdzające się na torze. Niestety, podobnie jak Audi, kosztuje więcej niż popularna konkurencja.
2. Peugeot 208 GTi
Kolejny francuski hot hatch w zestawieniu. Sportowiec Peugeota przeszedł jakiś czas temu lifting, ale nie wprowadził on specjalnych nowości. Pod maską znajdziemy 208-konny silnik 1.6 THP, który sprawnie napędza ważące 1190 kg auto. Wskazówka prędkościomierza kończy podróż na 230 km/h, a pierwszą setkę mija po 6,5 sekundy. Osiągi są więc bardzo dobre. Nie inaczej jest w przypadku prowadzenia. Karoseria współgra z podwoziem i mimo ciężkiego przodu, na którym skupia się niemal wszystko, nie ma mowy o przesadnej podsterowności. Przydałyby się tylko nieco krótsze skoki lewarka skrzyni biegów.
1. Ford Fiesta ST200
Aż chce się powiedzieć: oczywista oczywistość. Miejski sportowiec Forda jest mieszanką zalet wyżej wymienionych konkurentów. Prowadzi się bardzo pewnie i trudno o większą precyzję w tej klasie. Podczas codziennej eksploatacji oferuje natomiast przyzwoity komfort jazdy i wystarczającą użyteczność. W 200-konnej wersji nadąża za rywalami na prostej, a w zakrętach potrafi im wyraźnie odjechać. Mam nawet wrażenie, że podwozie dałoby sobie radę z kolejnymi 50 KM. Wkrótce pojawi się następca z nową, 1,5-litrową jednostką, dlatego to ostatni moment, by kupić prezentowany model.
Tekst: Wojciech Krzemiński