To zdarzenie wydaje się wręcz śmieszne, ale przy upartym stróżu prawa skończyć się nawet wyrokiem. Zacznijmy od tego, że doszło do niego 31 stycznia w Dąbrowie Górniczej.
Nagranie przedstawia perspektywę świadka, który jechał za użytkownikiem francuskiego samochodu. Na ulicy stał policjant z latarkami zatrzymujący kierowców do kontroli. Podejrzewamy, że miało to związek ze zbadaniem trzeźwości.
W pewnym momencie, użytkownik Clio przejechał obok dobrze widocznego mundurowego – jak gdyby nigdy nic. Widać, że funkcjonariusz był skonsternowany całą sytuacją, ale w końcu zareagował. Wsiadł z kolegą do radiowozu, włączył sygnały i ruszył za głównym bohaterem tej historii.
I tu od razu pojawia się pytanie. Czy to było celowe zlekceważenie polecenia policjanta? Raczej nie. Choć niezauważenie brzmi mało wiarygodnie, to późniejsze zachowanie wskazuje właśnie na to. Kierowca francuskiego auta nie przyspieszył i nie zachowywał się nieprzewidywalnie. Po prostu jechał dalej.
Podejrzewamy, że nie miał złych intencji. Mógł myśleć, że kontrola jego nie dotyczy. Niewykluczone, że mundurowy uznał za pewnik zatrzymanie kierowcy i nie wykonał żadnego gestu w stronę kierowcy. To by wyjaśniało niezrozumienie.
Pamiętajmy jednak, że niezatrzymanie się do kontroli jest dziś traktowane jak przestępstwo. Nie warto zatem lekceważyć poleceń policjanta, ponieważ może zakończyć się to nawet „zawiasami”. Zachowajmy ostrożność i zwracajmy uwagę na otoczenie. Policjantów prosimy natomiast o przeprowadzanie czynności w dobrze widocznych miejscach.
Przecież policjant nie wykonał żadnego gestu by kierujący mógł zrozumieć o co policjantowi chodzi. Takich powinno się zwalniać dyscyplinarnie.