w

To miał być mały event charytatywny w czasie pandemii. Przyjechało kilka tysięcy osób

Akcje charytatywne są zawsze godne pochwały. W dobie pandemii trzeba jednak zachować wszelkie środki ostrożności, by nie spowodować większego problemu, niż pożytku.

Właśnie dlatego wycofano większe wydarzenia kulturalne oraz sportowe. Ten event miał być akcją charytatywną dla bezdomnych. Warto dodać, że został zorganizowany w Kalifornii przez fanów motoryzacji, którzy spodziewali się mniej więcej 25 samochodów. Przynajmniej taka jest oficjalna wersja. Tak czy inaczej, rozmiary imprezy przerosły wszelkie oczekiwania.

Kilka tysięcy osób i zakorkowane ulice

Na miejsce przybyło 4 tysiące osób, które nie stosowały się do obostrzeń mówiących o tym, by nie wychodzić z kabin swoich aut podczas trwania widowiska. Wszyscy kręcili się wokół pojazdów obserwując maszyny uczestników. Jak podała telewizja NBC, ruch był tak duży, że biuro szeryfa otrzymało kilka telefonów w związku z zakorkowaniem lokalnych arterii, co uniemożliwiało szybkie dotarcie do szpitali.

Urzędnicy oznajmili, że jest to „potencjalne miejsce zarażenia koronawirusem”, ale społeczeństwo nie przejęło się tym komunikatem. Ostatecznie, wydarzenie zostało zamknięte przez władze i funkcjonariuszy. Organizatorzy przeprosili za konsekwencje i dodali, że będą analizować przebieg jego promocji, by zrozumieć, skąd tak bardzo odbiegające przewidywania dotyczące liczby osób.

Istnieje podejrzenie, że grupa zwolenników zlotów wykorzystała mały, lokalny event, by zrealizować własne wydarzenie „pod przykrywką”. Sprawę bada więc policja.

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

BMW 128ti cena

BMW 128ti nadjeżdża. Czy zostanie królem przednionapędowych hot hatchy?

Czerwone światło i głupota kierowcy – motocyklista fartem uniknął zderzenia