Do tego niebezpiecznego zdarzenia doszło wczoraj (14 lutego) około godziny 14:05 na drodze ekspresowej numer 8 w pobliżu Mszczonowa.
Rzadko pozwalam sobie na wpisy akcentujące osobiste doświadczenia, ale w tej sytuacji nie mogę inaczej. Byłem jednym z tych, którzy musieli uciekać, by nie skończyć w czołowym zderzeniu z TIR-em jadącym pod prąd.
Jak co tydzień podróżowałem tą samą trasą do stolicy, by wymienić auta prasowe. W tamtym momencie najpierw zauważyłem unoszący się pył, który pochłonął moją uwagę. Warto wspomnieć, że blisko siebie jechała grupa pojazdów, co w dużym stopniu wpływało na tempo i sposób reakcji.
Chwile grozy na S8
Szybko okazało się, że chmara zanieczyszczeń była efektem „złapania pobocza”, na które zdecydowali się niektórzy kierowcy jadący przede mną. Tym sposobem zrobili więcej przestrzeni innym, bo wcześniej dostrzegli zagrożenie.
Chwilę później pojawił się przede mną wielotonowy zestaw zmierzający w przeciwnym kierunku. Jechałem lewym pasem i byłem na torze kolizyjnym. Wszystko trwało dosłownie sekundę, może dwie. Miałem niewiele czasu, dlatego bez kalkulacji odbiłem w prawo.
Udało się uniknąć zderzenia i kontaktu. Czy inni mieli tyle samo szczęścia? Widziałem dwa zatrzymane samochody (na pasach awaryjnym i zieleni) i ludzi stojących obok nich, którzy wykonywali telefony. Najpewniej byli to świadkowie. Od razu zadzwoniłem na numer alarmowy, by zgłosić zdarzenie – ktoś mnie jednak ubiegł i policja już wiedziała.
Nie widziałem żadnych rozbitych aut, co napawa optymizmem. Nie mam jednak jeszcze żadnych informacji, gdzie i jak udało się zatrzymać szalonego kierowcę.
Niejasne okoliczności
Nie spojrzałem na rejestrację, tylko na twarz – nie była skalana myślą. Kierowca miał otwarte oczy i pusty wzrok. Nie można doszukiwać się przyczyny w zaśnięciu, ponieważ najpierw musiał wyjechać pod prąd. Na drodze ekspresowej nie jest to łatwe, tym bardziej wielotonowym zestawem.
Do sieci trafiły nagrania, które ujawniły, że pojazd był na estońskich numerach rejestracyjnych. Według mnie jego kierowca był pod wpływem środków odurzających. Trudno wyobrazić sobie coś innego.
Warto podkreślić, że utrzymywał on stały tor jazdy, ale zupełnie nie przejmował się tym, co dzieje się przed nim. Ktoś, kto miałby więcej czasu mógłby pomyśleć, że może go zatrzymać blokując pas i włączając awaryjne w odpowiedniej odległości.
To nie był jednak starszy, nieświadomy pan, który zabłądził i zatrzymałby się widząc zagrożenie z przeciwka. Kierowca TIR-a (czyli teoretycznie zawodowiec) jechał pełną prędkością i nie reagował na manewry innych. Mogłoby więc skończyć się staranowaniem i tragedią.
Mam nadzieję, że został zatrzymany zanim zrobił komuś krzywdę. W takich sytuacjach nie powinno być żadnych okoliczności łagodzących. To był przestępca i potencjalny morderca, który mógł odebrać życie wielu niewinnym ludziom. Za to należy się tylko i wyłącznie surowy wyrok pozbawiający wolności i nakładający karę, która będzie spłacana do końca życia.