Lata 90. w Polsce to ciekawy okres. Dla wielu obywateli był momentem zakupu pierwszego nowego samochodu. Nierzadko wybierano modele stricte miejskie.
Ma to związek nie tyle z umiejętnościami, co z ceną i kosztami eksploatacji. Właśnie dlatego sprzedawały się u nas auta budżetowe. Jednym z reprezentantów tej grupy było Deawoo Tico, czyli ciekawy twór koreańskiej motoryzacji, który odniósł spory sukces.
Tico dla dziadka? Otóż nie!
W nadwiślańskim kraju często decydowano się właśnie na ten pojazd. Grupa docelowa? Najczęściej były to osoby starsze lub młode rodziny (o zgrozo…), co akurat nie jest specjalnym zaskoczeniem – przynajmniej z europejskiej perspektywy. W końcu to prosty i tani sprzęt minimalizujący wydatki.
Co ciekawe, marketingowcy z rodzimego rynku Deawoo szukali zainteresowania w zupełnie innej grupie. Należały do niej młode, ambitne zawodowo kobiety z sukcesami. Cóż, brzmi to dość zabawnie, ale po głębszym przemyśleniu ma sens.
Trzy dekady temu nikt nie szukał targetu wśród Polek, które znacznie rzadziej siadały za kierownicę, niż dziś. W Korei Południowej już wtedy zwracano uwagę na wzrost zainteresowania motoryzacją wśród kobiet. Dziś z pewnością zamiast Tico proponowane są miejskie crossovery – dokładnie tej samej grupie docelowej. Czasy się zmieniają…