Zderzenia i wypadki to oczywiście codzienność na całym świecie. Niektóre z nich są jednak bardziej nagłaśniane – szczególnie wtedy, gdy bierze w nich udział jakiś rzadki bądź wyjątkowy samochód.
I właśnie tak jest w przypadku Tesli. Marka skupiająca się na modelach w pełni elektrycznych już wielokrotnie była na języczku uwagi, ale też… linii ognia. Niektórzy poddają pod wątpliwość oferowaną przez nią technologię, wśród której znajdziemy Autopilota.
Ten temat pojawił się ponownie, gdy doszło do bardzo groźnego wypadku w Miami Beach. Tesla pędząca 200 km/h nie zatrzymała się na czerwonym świetle i zaraz po tym uderzyła w skręcającego SUV-a. Policja ustaliła, że w chwili kontaktu auto jechało ok. 145 km/h. Elon Musk, gdy tylko dowiedział się o zdarzeniu, od razu zdementował przypuszczenia sceptyków. Przy takiej prędkości samochód nie pozwala bowiem na aktywację jazdy autonomicznej.
Jak to bywa w większości takich historii, winny okazał się człowiek i jego brak odpowiedzialności. Na szczęście osoby podróżujące SUV-em przeżyły, choć z poważnymi obrażeniami trafiły do szpitala. Zobaczcie nagranie monitoringu: