Samochody amerykańskiego producenta mają wątpliwą jakość, ale osiągów odmówić im nie można. Tesla Model S Plaid jest tego najlepszym przykładem.
Mózg nieświadomego pasażera może lekko zwariować podczas gwałtownego przyspieszania tym samochodem. Wybitne tempo nabierania prędkości nie jest uzupełnione warkotem silnika. Towarzyszy temu jedynie dźwięk elektrycznej jednostki, który przełamuje ciszę. Fakt, nietypowe wrażenie, ale warte sprawdzenia.
Auta elektryczne mają swoje wady (ta lista jest dziś naprawdę długa), jednakże nie można zapominać również o ich zaletach. I tu należy wspomnieć o wydajności układów napędowych, które nie marnują energii. Poza tym, maksymalna moc jest dostępna praktycznie od samego zera, dlatego reakcja pojazdu wydaje się natychmiasowa.
Tesla Model S Plaid – pomiar przyspieszenia
Zacznijmy od tego, że topowa konfiguracja Modelu S oferuje trzy jednostki elektryczne generujące łącznie aż 1020 koni mechanicznych i 1200 niutonometrów. Ten absurdalnie duży potencjał trafia na obie osie, co nie jest niczym dziwnym. Inaczej nie byłoby szans, by wykorzystać takie wartości.
Osiągi? Jak wynika z danych technicznych od producenta, sprint do setki powinien zajmować zaledwie 2,3 sekundy. Z kolei prędkość maksymalna ma wynosić 262 km/h, co jest godną wartością, jak na samochód elektryczny.
Youtuber z kanału AutoTopNL postanowił to sprawdzić – w warunkach rzeczywistych. Czy udało się powielić dane marki? Jak duże różnice w przyspieszeniu dotyczyły wszystkich dostępnych trybów jazdy? Na te pytania odpowiada poniższy, krótki materiał.