Takie historie zdarzają się coraz rzadziej. Po przeszło trzech dekadach amerykańskie auto zostało wyprowadzone z garażu i ujrzało słońce.
Cóż to takiego? Buick Grand National, który raczej nie jest znany na Starym Kontynencie. To model z lat 80. będący jednym z najlepszych tworów General Motors – oczywiście w swoich czasach. Ma sylwetkę muscle cara z tamtego okresu, co oznacza długą maskę, krótką kabinę i ostre krawędzie karoserii. Nie wygląda wybitnie, ale ma swój urok.
Fabrycznie nowy egzemplarz z 1987 roku
Ta sztuka została zaparkowana w garażu, gdy jej licznik wskazywał 56 mil, czyli 90 kilometrów. I tak przez około 34 lata. Ówczesny właściciel miał więc plan, by zachować auto w fabrycznym stanie i zwiększyć jego wartość. Niestety, kilka lat temu zmarł, dlatego jego samochód trafił w ręce żony.
Kobieta chciała ponownie wyjechać nim na drogę, ale nigdy do tego nie doszło. W końcu zdecydowała się na sprzedaż. Nowy właściciel znalazł się błyskawicznie. Przyjechał, zapłacił, wyciągnął Buicka z garażu, załadował na przyczepę i ruszył w podróż z Nowego Jorku do miasta Columbus w Ohio.
Szybki auto detailing
Tam trafił w ręce specjalistów z firmy Ammo NYC i szybko przywrócono jego blask. Umyto i wypolerowano karoserię oraz doprowadzono wnętrze do pierwotnej czystości. Te same działania, choć innymi preparatami, objęły komorę silnika.
Pod maską znajduje się V6 o pojemności 3,8 litra. W chwili opuszczenia fabryki oferowało 245 KM i 481 Nm. Silnik otrzymał nowe oleje i pompę paliwa. Nie zabrakło także wymiany innych płynów, zbiornika i akumulatora.