Połączenie sportowych osiągów z przestronnością i komfortowym wnętrzem to trudna sztuka, ale da się ją opanować, czego ten model jest znakomitym przykładem.
Można mieć różne oczekiwania wobec samochodu, ale naprawdę ciężko byłoby nie docenić takiego projektu. Wydaje się kompilacją sprzeczności, ale jako całość prezentuje świetny poziom w różnych kategoriach. Oto mocarny sedan bawarskiej marki, który został dodatkowo podkręcony przez znanego tunera.
BMW M5 Manhart, bo o nim mowa, to kolejna próba scalenia cech, które są pożądane przez zamożnych klientów. Pod względem stylistycznym robi wrażenie, choć niektórzy woleliby na pewno więcej elegancji, niż sportu. Dominuje tu ciemnoniebieski lakier, który został uzupełniony złotymi i karbonowymi wstawkami.
Body kit nie różni się znacząco od oryginalnego zestawu. Można jednak dostrzec nieco inną fakturę grilla, osłonę przypominającą tę z M5 CS oraz 21-calowe felgi Concave One, które wykończono satynową czernią ze złotymi akcentami.
Największa zmiana znajduje się z tyłu. To dwuczęściowy spojler dachowy, którego uzupełnieniem jest lotka na klapie bagażnika. Nie mogło oczywiście zabraknąć czterech końcówek wydechu i dyfuzora. Tuner postanowił także zmienić fabryczne logo na własne.
Wnętrze niczym z Rolls Royce’a
W kabinie dominuje jasnobrązowa, skórzana tapicerka uzupełniona alcantarą na podsufitce. Ta druga dysponuje także setkami małych punktów LED, które mają po zmroku przypominać gwieździste niebo. Dokładnie taki sam motyw oferuje Rolls Royce. Tu jednak jest wyraźnie więcej światełek.
Producent nie zapomniał także o sportowych akcentach. Właśnie dlatego są tu dekory z włókna węglowego. Lekki materiał został również wykorzystany do obicia tylnych części przednich oparć. Dbałość o detale to także dodatkowe szwy w kontrastującym kolorze.
Ciekawym akcentem jest dodatkowy wyświetlacz, który zastąpił jedną dysze nawiewu pod ekranem centralnym. Szczerze? Choć oferuje dodatkowe funkcje, nie komponuje się za dobrze z pozostałymi elementami kokpitu. Wygląda trochę, jakby został zamontowany na siłę.
Pozostałe elementy są fabryczne, co oznacza wysoki poziom ergonomii. Nie bez znaczenia jest także jakość godna klasy premium. Najbardziej cieszy jednak możliwość przewiezienia pięciu osób. Sportowe coupe nie oferują równie dobrych warunków w tej dziedzinie.
Mocarny sedan dla wybrednych
Sercem tego modelu jest podwójnie doładowane V8 o pojemności 4,4 litra. Warto w tym miejscu przypomnieć, że flagowe wydanie z tym silnikiem, czyli M5 CS oferuje 627 koni mechanicznych. Dużo? Niektórzy mają inne zdanie.
Mocarny sedan po wizycie u znanego tunera zyskał nowy osprzęt jednostki benzynowej. Inżynierowie firmy Manhart zastosowali inne turbosprężarki, wydajniejszy intercooler, tłoki Carillo, korbowody, wał i komputer sterujący. Zwieńczeniem całości jest nowy wydech.
Rezultaty? 915 koni mechanicznych i 1240 niutonometrów. Takich parametrów nie powstydziłby się żaden super-, a nawet hipersamochód. A przecież mówimy o dużym sedanie, który potrafi w komfortowych warunkach przewieźć cztery, a nawet pięć osób.
>BMW M2 Competition Manhart 2024, czyli podwojenie mocy
Trzeba jednak zaznaczyć, że MH5 jest mniej wygodny, niż seryjne M5. Większy potencjał wymagał bowiem zmodyfikowania seryjnego układu zawieszenia. Zdecydowano się na zastosowanie zestawu sprężyn obniżających KW.
Manhart od razu poinformował, że powstanie tylko pięć egzemplarzy takiej konfiguracji. Będą one jednak różniły się motywami stylistycznymi. Cena nie została ujawniona, ale z pewnością nie można liczyć na promocję.
BMW M5 Majtczak