Jazda po polskich drogach wymaga bardzo dużej ostrożności i wyobraźni. Nigdy jednak nie ma szans na pełne zniwelowanie zagrożenia.
Ten kierowca ma pecha do TIR-ów i nie ma co do tego wątpliwości. Dwukrotnie znalazł się w trudnej sytuacji, która skończyła się kolizji – należy w tym miejscu zaznaczyć, że w ciągu zaledwie dwóch miesięcy.
Pierwsza z nich miała miejsce na lewoskręcie pod wiaduktem. Użytkownik wielotonowego zestawu w ostatniej chwili postanowił zmienić pas na sąsiedni. Tym samym wymusił gwałtowne hamowanie na wspomnianym wyżej kierowcy, który w końcu zatrzymał samochód, ale to nie wystarczyło – naczepa zahaczyła o prawą część karoserii. Można było tego uniknąć korzystając ze strefy wyłączonej z ruchu (po lewej stronie), ale i tak wina leży po stronie osoby prowadzącej TIR-a.
Druga sytuacja wydarzyła się na prawoskręcie. Kierowca pojazdu ciężarowego nie zauważył obok siebie osobówki i przeciął jej tor jazdy. Dziwne, że nie usłyszał także sygnału dźwiękowego. Kolejne zdarzeni drogowe skończyło się uszkodzeniem lewej strony.
W obu przypadkach, wina jest jednoznaczna, ale większa koncentracja i lepsze reakcje mogłyby zapobiec tym zdarzeniom.
kierowca fiesty to dzban do kwadratu, wygląda mi to na wymuszenie wypłaty ubezpieczenia, albo jedyne czego się nauczył o ruchu drogowym to gdzie naciskać klakson