Paradoksalnie, to w terenie zabudowanym, gdzie dominują duże ograniczenia prędkości, dochodzi najczęściej do kolizji i wypadków.
Na autostradach i drogach ekspresowych nie ma tylu niebezpiecznych zdarzeń, mimo iż jeździ się z wyższymi szybkościami. To zasługa mniejszej liczby newralgicznych miejsc, takich jak przejścia dla pieszych czy skrzyżowania.
Łatwiej znaleźć się na kursie kolizyjnym i jednocześnie trudniej o skuteczniejszą reakcję ze względu na skromną ilość czasu (wszystko zazwyczaj odbywa się na niewielkim odcinku). Przekonał się o tym pewien kierowca, który jechał przez osiedlowe ulice.
Potężne zderzenie i przekleństwa
W pewnym momencie, uderzył w niego pojazd nadjeżdżający z drogi prostopadłej. Energia była na tyle duża, że mężczyzna stracił panowanie i wpadł w samochód zaparkowany na sąsiedniej ulicy. Sprawcą zdarzenia okazała się kobieta.
Jak często bywa w takich okolicznościach, sprawczyni była raczej nie do końca świadoma tego, co się stało. Zaczęła przeklinać i krzyczeć, co na pewno nie pomagało. Auto poszkodowanego zostało skierowane do kasacji. Na szczęście nikt nie odniósł poważnych obrażeń.