Wielu może zaskoczyć ta informacja. Mazda stworzyła pick-upa, który należy do segmentu oferowanego także na polskim rynku. Co ciekawe, skorzystała z wiedzy innego producenta.
Bliźniak? Isuzu D-MAX
Tak, to właśnie ten japoński pick-up został bazą dla nowego modelu marki z Hiroszimy. Można to poznać po kształtach kabiny i przeszkleń. Jeszcze lepiej zdradzają to klapa i lampy. Co ciekawe, te ostatnie pochodzą sprzed liftingu D-MAX’a. Pas przedni ma jednak w sobie samą Mazdę – wąskie lampy, charakterystyczny grill pokaźnych rozmiarów i kilka przetłoczeń.
Wnętrze z delikatnymi różnicami
Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, kabina została skopiowana, choć nie w całości. Inne są dysze nawiewu, dekory, kształt jednej z klapek schowka i oczywiście logo na wielofunkcyjnej kierownicy. Dotykowy ekran pozostał taki sam, podobnie jak niezależny panel klimatyzacji. To samo dotyczy klasycznego zestawu wskaźników (analogowe zegary plus wyświetlacz komputera pokładowego).
Inny silnik, choć tego samego producenta
Pod maską „europejskiego D-MAX’a” znajduje się jednostka 1.9 TD i wielu mogło się spodziewać, że ten sam motor trafi do modelu BT-50. Otóż… nie. Zamiast niego znajdziemy 3-litrowego diesla generującego 188 KM i 450 Nm momentu obrotowego. Co ciekawe, to także konstrukcja stworzona przez Isuzu, co pozwala przypuszczać, że będzie bardzo trwała. Pod względem napędowym, jest oczywiście wszystko, czego można się spodziewać – w tym reduktor i blokady mostów.
Nie zabrakło również licznych systemów bezpieczeństwa, wśród których znajdziemy m.in.: awaryjne hamowanie, monitorowanie martwego pola, utrzymywanie pasa ruchu, ostrzeganie przed kolizją i adaptacyjny tempomat. Auto trafi na wybrane rynki jeszcze w tym roku. Ceny nie zostały ujawnione.