Nie jest tajemnicą, że kultura jazdy w Polsce jest, delikatnie mówiąc, wątpliwa. Składa się na to co najmniej kilka czynników.
Uczestnicy ruchu nie przestrzegają przepisów, nierzadko uważają się za ważniejszych od innych, a do tego narażają się na niebezpieczeństwo pozwalając sobie na szybką jazdę. Nawet trudne warunki atmosferyczne nie są w stanie ich powstrzymać. W tym przypadka efektem szybkiej jazdy był aquaplaning i rozbicie auta.
Do zdarzenia doszło 31 marca na drodze ekspresowej S5 biegnącej od Bydgoszczy do Grudziądza (na wysokości zjazdu na Pruszcz). Nagranie pochodzi z samochodu świadka, który ujawnił, że jechał z prędkością 90 km/h, bo obfite opady deszczu ograniczały widoczność, a co za tym idzie – skracały czas reakcji w razie zagrożenia.
Aquaplaning i rozbicie auta
Kamera samochodowa w aucie świadka zarejestrowała białego SUV-a niemieckiej marki, którego kierowca jechał zdecydowanie szybciej. Ile? Trudno jednoznacznie stwierdzić. Prędkość może nie odbiegała wiele od ograniczenia, ale na pewno nie była dostosowana do warunków panujących na drodze.
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Nagle pojawiła się ściana wody, a części pojazdu zostały porozrzucane po nawierzchni. Po pierwszym obejrzeniu nagrania trudno zorientować się, do czego tak naprawdę doszło.
Okazało się, że pojazd stracił kontakt z nawierzchnią. Aquaplaning i rozbicie auta zazwyczaj chodzą w parze. To zjawisko, które polega na wytworzeniu się warstwy wody pomiędzy drogą a oponą, w wyniku której samochód wpada w poślizg. Tak też było tym razem.
Prędkość była na tyle duża, że kontakt z barierami energochłonnymi doprowadził do poważnych uszkodzeń samochodu. Boczna część karoserii została rozerwana, a tylne koło – urwane. Duża siła uderzenia została również przeniesiona na front, gdzie zareagowała strefa zgniotu.
>Aquaplaning z perspektywy kierowcy. Miał pecha, ale podzielił się nagraniem (wideo)
Kierowcy nic się nie stało. Wyszedł z pojazdu o własnych siłach, bez poważnych uszczerbków na zdrowiu. Miał jednak dużo szczęścia. W takich okolicznościach nietrudno o dachowanie i zderzenie z innymi pojazdami znajdującymi się na drodze.
Wniosek nasuwa się sam. Nawet nowe auto na porządnych oponach ma swoje granice przyczepności w takich warunkach. Systemy wsparcia nie zapobiegną nierozsądnej jeździe – pamiętajmy o tym. Zawsze należy dostosowywać prędkość do tego, co dzieje się na drodze. Wolniej może znaczyć szybciej, czego dowodem jest a historia.