Montowanie kamery w samochodzie powoli staje się standardem. Wszystko za sprawą licznych zdarzeń drogowych, po których takie urządzenie może pomóc potencjalnym poszkodowanym.
Niestety, w Polsce nie brakuje frustratów rekompensujących pozwalających sobie na agresję drogową. W ten sposób leczą sobie kompleksy i „zmniejszają ciśnienie” wynikające z innych problemów. Ten szeryf na S6 jest tego kolejnym przykładem.
Do zdarzenia doszło 20 maja na obwodnicy Gdańska tuż obok węzła łączącego S6 z S7. Kierowca ma w swoim samochodzie nie tylko przednią, ale też tylną kamerę, dlatego nikt nie ma podstaw, by zadawać pytanie „co było wcześniej?”, ponieważ wszystko jest doskonale przsedstawione.
Szeryf na S6
Nagrywający jechał na lewym pasie ustępując kierowcy Audi, który włączał się z pasa rozbiegowego. Po kilku sekundach wyprzedził kolejne auto i zjechał na prawy tor jazdy. Po krótkiej chwili, szeryf na S6 też postanowił go wyprzedzić.
>Zablokowanie autostrady A6 w celu ukarania kierowcy. „Tu potrzebny jest psychiatra” (wideo)
I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie jego późniejsze zachowanie. Użytkownik czarnego SUV-a tak się spieszył, że zwolnił, by blokować autora materiału. Nie miał ku temu najmniejszych podstaw. Po prostu chciał wyrazić swoje niezadowolenie z powodu za wolnego wyprzedzania, którego podjął się nagrywający – przynajmniej w jego mniemaniu.
W pewnym momencie zjechał nawet na pas awaryjny, jakby chciał sprowokować do konfrontacji. Tylna kamera jasno pokazuje, że autor materiału nie zajechał drogi. Nie zrobił niczego złego.
Zachowanie agresywnego kierowcy zostało uwiecznione i przesłane na skrzynkę „stop agresji drogowej”. Policja nie powinna mieć najmniejszego problemu z ukaraniem kierowcy czarnego samochodu. Za taką postawę może on stracić prawo jazdy i doczekać się sprawy w sądzie, gdzie maksymalna kara wynosi nawet 30 tysięcy złotych.
dlaczego nie ma rejestracji
hahah opisywanie półtoraminutowego filmu z youtube żeby tylko wysmarować artykuł.