w

Szef Stellantis o napędach akumulatorowych: „Nie sądzę, że ma to sens”

Marki Stellantis
Szef Stellantis o napędach akumulatorowych: "Nie sądzę, że ma to sens"

Choć wielu podchodzi sceptycznie do napędów akumulatorowych, trzeba brać pod uwagę, że to dopiero początek ery rozwoju pojazdów „zero-emisyjnych”.

To oczywiście nie oznacza, że jest to technologia przyszłości, ale z pewnością można ją uznać za etap – pytanie, jak długi? Odpowiedź nie jest dziś znana, ale z perspektywy ekonomicznej musi to mieć jakieś uzasadnienie, dlatego będzie trwało do momentu, aż przemysł nie tylko otrzyma zwrot inwestycji, ale też (i przede wszystkim) zdoła na tym zarobić. Szef Stellantis zdaje sobie z tego sprawę.

Możemy więc śmiało założyć, że kolejne dwie dekady w świecie samochodów będą podporządkowane udoskonalaniu konstrukcji elektrycznych – czy tego chcemy, czy też nie. Dopóki alternatywą są hybrydy i napędy spalinowe nie ma powodów do obaw. Zapewnia to wybór i szybszy rozwój. Gorzej będzie, jeśli lobbyści i politycy będą forsowali prawo eliminujące dotychczasowe rozwiązania.

Wtedy należy liczyć się ze spowolnieniem postępu i wzrostem cen. W Europie poskutkuje to także ograniczeniem popytu, co będzie miało skutki społeczno-gospodarcze, a to oznacza postępujący socjalizm. Tylko nieliczne grono ekspertów o tym mówi, co jest przykre i przerażające zarazem.

Szef Stellantis chce lekkości

Koncerny motoryzacyjne muszą jednak dostosować się do nowej rzeczywistości, by jakoś przetrwać. Nic więc dziwnego, że szef Stellantis dochodzi do oczywistych wniosków dotyczących napędów na prąd.

Carlos Tavares twierdzi, że auto elektryczne o zasięgu 400 kilometrów potrzebuje dodatkowych 400 kilogramów masy własnej w porównaniu do samochodu spalinowego. To też sprawia, że potrzebuje więcej energii, niż mogłoby, a przy tym może szybciej zużywać ogumienie i hamulce. Trudno więc mówić o ekologii w jakimkolwiek wydaniu.

>Peugeot 5008 2025 chce zdobyć uznanie rodzin. W ofercie miękka hybryda, elektryk i PHEV

Właśnie dlatego celem jest obniżenie masy własnej układów zero-emisyjnych. Akumulatory trakcyjne Stellantis mają ważyć o połowę mniej. To oczywiście jeszcze nie załatwia sprawy, ale przynajmniej jest krokiem w dobrym kierunku.

Szef Stellantis
Włodarz koncernu twierdzi, że z perspektywy środowiska napędy akumulatorowe nie mają dziś sensu

Byłoby najlepiej, gdyby udało się zrównać masy albo wręcz uzyskać jeszcze mniejsze wartości, niż w przypadku konwencjonalnych pojazdów. Wtedy moglibyśmy mówić o sukcesie, który realnie wpłynie na jakość użytkowania, a może nawet na środowisko. Trwają więc prace, by poprawić sytuację. Nie wyjaśniono jednak, w jaki sposób uda się osiągnąć taki efekt.

Tak czy inaczej, to daleka droga. Dziś szef Stellantis jest zdecydowanie sceptyczny: „z punktu widzenia ochrony środowiska, nie sądzę, że ma to sens” – stwierdził dla Reuters w kontekście napędów akumulatorowych. Fajnie, że najważniejsze osoby w branży mówią o tym, co wskazywaliśmy już lata temu, ale to nie daje żadnej satysfakcji, bo konsekwencje polityki klimatycznej mogą okazać się bardzo niekorzystne dla przeciętnego obywatela.

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

BMW 750iL V16 1990 Prototype

Przedziwny prototyp BMW odkryty po latach. To drugi projekt ze słynnym V16

Nowy pick-up BYD

Nowy pick-up BYD czeka na debiut. Może być elektryczny lub hybrydowy