Z perspektywy użyteczności, to porównanie nie ma żadnego sensu. Dla fana motoryzacji i zabawek jest jednak prawdziwą gratką.
Wzięły w nim udział trzy maszyny. Pierwsza to bolid F1 Red Bull Racing. Brzmi poważnie. Za kierownicą tej maszyny usiadł były etatowy reprezentant „Czerwonych Byków” – David Coulthard. Obok tego wyjątkowego pojazdu znalazła się Honda NSX – supersamochód japońskiej marki. Sąsiadowało z nią zdalnie sterowane autko, które również brało udział w wyścigu.
Zacznijmy od najbardziej wyczynowego sprzętu. Mistrzowski model RB7 skrywa wolnossącą jednostkę V8 o pojemności 2,4 litra. Generuje ona aż 750 koni mechanicznych. Taka wartość trafia oczywiście na koła tylne. Masa własna pojazdu to zaledwie 650 kilogramów.
Honda NSX waży 1760 kilogramów, ale skrywa układ hybrydowy oparty na trzylitrowej, podwójnie doładowanej jednostce V6. Jej uzupełnieniem są dwa silniki elektryczne. Efekty? 581 koni mechanicznych oraz 645 niutonometrów.
Zdalnie sterowane autko nie dało szans
Na koniec, trochę przewrotnie, zostawiliśmy zdalnie sterowane autko, którego parametry nie zostały tak dokładnie ujawnione. W tym przypadku konieczny jest przelicznik. Pewne jest to, że waży kilka kilogramów i kosztuje około 1400 funtów. Obsługą zajmował się właściciel zabawki korzystający ze specjalnego pilota.
Pierwsza próba nie dała miarodajnych wyników, bo doszło najpewniej do przerwania zasięgu w nadajniku zabawki. Drugi start rozwiał jednak wątpliwości. Zdalnie sterowane autko zostawiło w tyle bolid F1. Niezwykła trakcja, ale też błyskawiczne nabieranie prędkości okazały się receptą na sukces w tym pojedynku. Aż trudno uwierzyć, że tak małe „coś” może być tak szybkie!