Zaawansowana technologia ma zwiększać bezpieczeństwo podczas jazdy. Nie jest jednak nieomylna.
W niektórych samochodach nietrudno dostrzec inwazyjny charakter asystentów jazdy. W tym przypadku system monitorujący koncentrację uznawał, że kierowca zasypia. Okazało się, że to błędna ocena sytuacji.
Warto tu przybliżyć działanie takich rozwiązań. Pierwsze wersje Driver Monitoring System (DMS) opierały się na czujnikach. Te nowsze mają do dyspozycji dane z kamer, które są skierowane na kierowcę. W ten sposób moduł sterujący weryfikuje, czy kierowca śpi lub odwraca uwagę.
Użytkownik może czuć się bezpiecznie, bo wie, że czuwa nad nim elektronika. Brzmi to bardzo dobrze – przynajmniej w teorii. W praktyce bywa z tym różnie, o czym przekonali się chińscy kierowcy. Dostrzegli, że te rozwiązania mają problem z prawidłowym odczytywaniem azjatyckich twarzy.
Przez te oczy, te oczy Azjaty…
Jak wynika z informacji przekazanych przez tamtejsze media, sprawę nagłośnił bloger portalu Weibo, DerekTLM, posiadający 300 000 obserwatorów. W jednym z udostępnionych materiałów oznajmił, że jego samochód błędnie ocenia jego koncentrację za kierownicą.
Skąd to wiedział? Posiada model marki XPeng (bardzo znanej na tamtejszym rynku), który jest zintegrowany ze specjalnym systemem opierającym się na ocenie punktowej. Producent stosuje skalę od 1 do 100, gdzie 100 oznacza maksymalny poziom koncentracji. Warto w tym miejscu podkreślić, że zdobycie najniższej wartości nie prowadzi do żadnych konsekwencji prawnych (dane są resetowane po 12 miesiącach).
Jeśli jednak kierowca będzie miał zero punktów, to przywrócenie „setki” poprzedzi test bezpieczeństwa. Takie rozwiązanie ma zachęcać do bezpiecznej jazdy. To coś, jak piątka ze sprawdzianu, który można było zdać na trójkę. Niby to samo, ale satysfakcja większa. Przynajmniej dla niektórych…
DerekTLM udostępnił post ze zrzutem ekranu, na którym oznaczył również oficjalny profil marki XPeng. Były tam odjęte punkty. „Naprawdę mam małe oczy, a nie zasnąłem podczas jazdy!” – stwierdził. Co ciekawe, chiński bloger samochodowy, Chang Yan, który ma 1,2 miliona obserwujących przyznał, że również miał taki kłopot z DMS.
Co ciekawe, przedstawiciele marki XPeng przyznali, że są świadomi problemu. Konkurencyjny producent, Nio, pracuje już nad ulepszeniem podobnego rozwiązania w swoich samochodach. Jak widać, systemy monitorujące koncentrację kierowcy nie są jeszcze gotowe na azjatyckie twarze. Pozostaje wierzyć, że sprawa zostanie szybko rozwiązana i uda się wprowadzić niezbędną aktualizację.