Motocykl sportowy, najszybszy ścigacz, ikona plastików – bez względu na określenie, wszyscy zawsze będą mieli na myśli właśnie ten model.
Minęło już ćwierć wieku od wprowadzenia tego jednośladu na rynek. Debiutował na rynkach w 1999 roku i doczekał się sporej liczby wersji. Tym razem przyszedł czas na tę jubileuszową. Oto Suzuki Hayabusa 25th Anniversary w pełnej okazałości.
Wszystko zaczęło się od prezentacji na targach Intermot w Niemczech. Zwiedzający byli zachwyceni nowym modelem japońskiego producenta, co potwierdziła szybko zapełniająca się lista zamówień. Do dziś sprzedano aż 300 tysięcy egzemplarzy tej wyjątkowej maszyny.
Suzuki Hayabusa 25th Anniversary
Jubileuszowy wariant otrzymał oczywiście unikatową konfigurację stylistyczną, która ma odnosić się również do jego historii. Warto w tym miejscu podkreślić, że produkcja obejmie rok modelowy 2024, by zachować właściwy odstęp od daty debiutu rynkowego.
Jeżeli chodzi o kolorystykę, to postawiono na kombinację Glass Blaze Orange i Glasss Sparkle Black, czyli dwa lakiery cieszące się dużą popularnością w drugiej generacji tego modelu. Nie zabrakło także czerwonej grafiki w kształcie litery „V” oraz czarnego logo Hayabusa Kanji.
Część plastikowych osłon została polakierowana błyszczącą czernią. Konwencję przełamują złote akcenty, które pokrywają wsporniki tarcz hamulcowych oraz łańcuch. Dopełnieniem całości jest dedykowana tabliczka, która została przymocowana do zbiornika paliwa. Summa summarum, jest na czym zawiesić oko.
>Suzuki V-Strom 1050XT, czyli typ wszechstronny. Zaskakuje na asfalcie (test)
Sercem motocykla jest legendarny, czterocylindrowy silnik o pojemności 1,34 litra. Posiada podwójny wałek rozrządu. Jednostka oddaje do dyspozycji 190 koni mechanicznych. To wszystko przy masie własnej wynoszącej 264 kilogramy. Mocy nie braknie więc nawet przy 200 km/h.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że Suzuki Hayabusa 25th Anniversary przyspiesza do setki w 3,2 sekundy i potrafi rozpędzać się do 301 km/h. Każdy fan motocykli wie, że na rynku są już mocniejsze i szybsze maszyny, ale taką historię ma tylko ten ścigacz. I fajnie, że wciąż można go dostać bezpośrednio od producenta.