Patrząc na ten twór od frontu można wywnioskować, że to jakiś nowy samochód dostawczy. Im bliżej jednak podejdziesz, tym łatwiej będzie Ci rozpoznać tego „farbowanego lisa”.
Oto JMC Teshun, czyli tak naprawdę Ford Transit z 1986 roku. Tak 37 lat po debiucie, ten model wciąż jest oferowany, a dokładniej jego czwarta generacja po pewnych modyfikacjach – zarówno konstrukcyjnych, jak i stylistycznych.
Na początek trochę historii. Popularne auto użytkowe amerykańskiej marki przeszło gruntowny lifting w 1994 roku, który znacząco wpłynął na zainteresowanie klientów. Pojawiły się wtedy też nowe silniki.
Staż rynkowy poczciwego Transita w czwartym wcieleniu został zakończony na Starym Kontynencie w 2003 roku. W Chinach jednak był wytwarzany o 14 lat dłużej – aż do 2017 roku. Jak pokazuje ten przypadek, wciąż jest w grze, choć jego pierwotny styl został lekko ukryty.
JMC Teshun, czyli nowoczesny purysta motoryzacyjny
Naprawdę trudno uwierzyć, że ten samochód istnieje do dziś – i to w takim kuriozalnym wydaniu. Praktycznei cała sylwetka pozostała taka sama. Nowością jest „dziób” (inaczej trudno jest to nazwać), który wyraźnie zaburza proporcje i odcina się od całej reszty. Zdobią go nowe reflektory, duży grill i halogeny. Wszystko inne elementy karoserii pozostały bez zmian.
Wnętrze uległo modernizacji, ale nazywanie go nowoczesnym centrum dowodzenia byłoby grubą przesadą. Jest tu staro i ascetycznie. Tylko kierownica wygląda współcześnie.
W samochodzie stricte użytkowym nie jest to jednak duża wada. Jeżeli chodzi o skrzynię załadunkową, to pochłonie ona nawet do 11 metrów sześciennych towaru.
Jakby tego było mało, stary Transit, znaczy JMC Teshun otrzymał teraz nową wersję napędową – ku zaskoczeniu wszystkich, elektryczną. Poważnie. Sercem układu jest silnik generujący 163 konie mechaniczne i 320 niutonometrów. Jego potencjał trafia na przednie koła. Przyspieszenie do setki zajmuje 15 sekund.
Jednostka została zintegrowana z akumulatorem litowo-jonowym o pojemności 65 kWh. Ma on pozwalać na pokonywanie do 500 kilometrów – przynajmniej tak twierdzi producent. Według nas przy tych gabarytach nawet 300 kilometrów będzie dużym sukcesem. Szybkie ładowanie do 80 procent ma trwać około 40 minut. O testy zderzeniowe nie pytajcie.
Nie wszyscy wiedzą (bo i skąd), że JMC Teshun przeszedł w 2021 roku lifting. Sensacja prawda? Oprócz elektrycznej wersji dysponuje dieslem o pojemności 2,8 litra. Moc? 122 konie mechaniczne. Jak widać, w Chinach obowiązują inne normy. A Ty Europejczyku bądź trendy i płać.