Jedni uznają, że to profanacja, a drudzy powiedzą „znak czasów”. Tak czy inaczej przemysł motoryzacyjny jest od krok od znaczącej zmiany.
Auta na prąd mają zdetronizować dotychczas oferowane, spalinowe modele. Wszystko za sprawą zaostrzających się norm ekologicznych (które doskonałe nie są). Starcie Mustangów na prostej w pewnym sensie porównuje dwa różne światy – ten który nadchodzi i ten, który przemija.
Z jednej strony mamy legendarne coupe, a z drugiej – nowoczesnego crossovera. Detale stylistyczne są oczywiście zbieżne, ale to dwa różne samochody, które mają zupełnie inne grupy klientów – zazwyczaj bardzo przekonane do swoich wyborów.
Starcie Mustangów – elektryczny czy spalinowy?
Przejdźmy jednak do rzeczy. Ford Mustang Mach-E, czyli ten elektryczny skrywa dwie jednostki elektryczne, które systemowo generując 487 koni mechanicznych i 860 niutonometrów. Ten ogromny potencjał trafia na obie osie. Masa własna pojazdu sięga 2198 kilogramów.
Spalinowe coupe jest wyraźnie lżejsze – waży 1740 kilogramów, a przy tym posiada zbliżoną moc: 490 koni mechanicznych. Prezentowany egzemplarz uległ kilku modyfikacjom, stąd wyższa moc niż seryjnej sztuki, która ma 450 koni mechanicznych. Moment obrotowy jest jednak mniejszy i wynosi 530 niutonometrów. Obie wartości pochodzą oczywiście z pięciolitrowego V8.
Słabością Mustanga na benzynę (w tym teście) jest napęd na tylną oś, który może przeszkodzić w błyskawicznym starcie. Warto zaznaczyć, że z układem zintegrowano dziesięciobiegową przekładnię automatyczną. Który model okaże się skuteczniejszy na prostej? Poniższe porównanie daje odpowiedź:
Niech się zmieżą na 1000km a nie na krótkim odcinku