Kryzys Volkswagena nie jest jedynym problemem. Rynek niemiecki staje się coraz mniej atrakcyjny nawet dla rodzimych producentów, co nie napawa optymizmem. To prawdziwa próba dla tamtejszych polityków, którzy forsują przepisy związane nie tyle z ochroną gospodarki, co ideologią ekologiczną.
Jest coraz gorzej i potwierdza to sprzedaż aut w Niemczech. Aż trudno uwierzyć, że jest tak źle, ale liczby są bezlitosne. Niestety, forsowanie sprzedaży produktów, które nie są pożądane przez klientów zawsze kończą się tak samo. Nie wiemy, dlaczego nie wdrożono żadnego procesu naprawczego. Jeżeli wciąż tak będzie, to tylko Chińczycy będą zadowoleni.
Od razu należy zaznaczyć, że wspomniane poniżej wyniki pochodzą z Federalnego Urzędu Transportu Samochodowego (Kraftfahrt-Bundesamt – KBA). Na ich podstawie można wywnioskować, że kondycja całego rynku jest słaba.
Najgorzej wygląda sytuacja samochodów elektrycznych. Producenci poświęcili miliardy, by przystosować swoje samochody do tej technologii. Niestety, mimo politycznych zachęt i wszelkich procesów dyskredytujących konwencjonalne układy napędowe, popyt na pojazdy akumulatorowe jest po prostu za mały.
I to nie jest tak, że to rozwiązanie musi być usunięte. Powinno współistnieć i rozwijać się w naturalnym tempie. Być może w przyszłości rzeczywiście będzie korzystniejsze (ekonomicznie, użytkowo i środowiskowo) od spalinowych odpowiedników. Na to trzeba jednak jeszcze trochę zaczekać.
Słaba sprzedaż aut w Niemczech
Dane podsumowujące sprzedaż nowych samochodów jednoznacznie wskazują na kryzys. Niestety, takie tendencje utrzymują się od dłuższego czasu. Najtrudniejsza sytuacja dotyczy tych najmocniej forsowanych pojazdów – paradoks? Nie, coraz większa świadomość klientów.
Cały rynek stracił w sierpniu aż 28 procent w porównaniu do ósmego miesiąca ubiegłego roku. Wszystkie duże niemieckie marki odnotowały spadki: Audi (-37 procent), BMW (-23 procent), Mercedes-Benz (-16 procent) i Volkswagen (-23 procent). Mimo wszystko, ten ostatni pozostaje największym udziałowcem w rynku.
W odniesieniu do wszystkich ośmiu miesięcy, sprzedaż aut elektrycznych nawet wzrosła, ale zostało to wygenerowane na początku roku, co ma związek z dopłatami. Później zaczął się „gwałtowny zjazd”. W samym sierpniu sprzedaż spadła o 69 procent. Dużym spadkowiczem okazała się Tesla (-66 procent).
I tu należy wspomnieć o działaniach politycznych. Rządy nauczyły klientów, że auto akumulatorowe kupuje się z dopłatą. Tym samym sprowokowały większą utratę wartości i ograniczenie zainteresowania bez dopłat. Poza tym, takie działania są wbrew wolnemu rynkowi – dobry produkt powinien obronić się bez zachęt, przywilejów, bonusów i wszelkich państwowych „narzutów”.
Sprzedaż aut spalinowych spadła, ale o zaledwie 7 procent, co może mieć związek z okresem wakacyjnym. W przypadku hybryd plug-in, sytuacja jest jeszcze bardziej stabilna (-1,5 procenta). Co ciekawe, diesle spadły o 24 procent, mimo wyraźny prób ograniczania ich podaży i tworzenia wszelkich kampanii dyskredytujących jednostki wysokoprężne.
Dużą niespodzianką jest jednak Peugeot, który na rynku niemieckim notuje wzrosty. Francuska marka zyskała w sierpniu 17 procent, a uwzględniając osiem miesięcy – aż 36 procent. Istotna zmiana. U Volvo było jeszcze lepiej. Wspomniane wzrosty to kolejno 19 i 55 procent.