Wprowadzona w zeszłym roku formuła zmagań przed niedzielnym wyścigiem wróciła na włoski tor.
Sprint kwalifikacyjny na Imoli okazał się całkiem interesujący. Wszystko trwało około pół godziny. Walka o zwycięstwo rozegrała się na ostatnich dwóch kółkach. Leclerc zdołał lepiej ruszyć i wyprzedził Verstappena. Holender narzekał na synchronizację przekładni.
Pierwszym pechowcem okazał się Zhou. Chiński kierowca wypadł z toru po kontakcie z Gasly’m. Francuz miał miejsce w zakręcie, ale z niego nie skorzystał i uderzył w reprezentanta Alfa Romeo F1 Team Orlen.
Sprint kwalifikacyjny na Imoli – walka liderów
Choć Verstappen stracił pozycję, próbował ją odzyskać. Na dwa okrążenia przed końcem wyprzedził Leclerca i wrócił na pierwszą lokatę. Już jej nie oddal. Monakijczyk przekroczył linię mety jako drugi.
Sprint kwalifikacyjny na Imoli okazał się szczęśliwy dla Pereza, który nadrobił kilka pozycji i skończył rywalizację na trzeciej pozycji. Sporo stracił natomiast Alonso, który z pewnością miał apetyt na punkty. Ostatecznie zajął dziewiąte miejsce i nie otrzymał nawet jednego oczka.
Zobacz także: FIA chce sprawdzać kierowcom bieliznę i biżuterię. Hamilton nie zamierza niczego ściągać
Sainz potwierdził, że Ferrari będzie tu bardzo mocne i dojechał na czwartej pozycji. Piątkę zamknął Norris, który był około 3 sekundy przed Ricciardo. To miła niespodzianka ze strony McLarena, który najpewniej zrobił duży krok naprzód.
Dobrze spisał się także Bottas, który zdobył dwa punkty dowożąc siódmą lokatę. Ostatnią zdobycz, jedno oczko, zdobył Magnussen – był ósmy. W dziesiątce znalazłsię jeszcze Schumacher.
Kłopot Mercedesa
Mistrzowie świata mają naprawdę ciężki czas. Bolidy Mercedesa pozostawiają dużo do życzenia, czego dowodami są pozycje kierowców – Russell był jedenasty, a Hamilton czternasty. Przedzielili ich Tsunoda i Vettel. Ostatnia piątka to Stroll, Ocon, Gasly, Albon i Latifi. Przypomnijmy, że tylko Zhou nie ukończył sprintu kwalifikacyjnego na Imoli (tabelę znajdziesz TUTAJ).
Zobaczymy, co przyniesie jutro, ale raczej trudno sobie wyobrazić triumf brytyjskiego składu. O zwycięstwo najpewniej będą walczyli kierowcy Red Bulla i Ferrari. Sporą niespodziankę mogą zrobić także McLareny, Bottas oraz Magnussen.