To urocze, jak łatwo porzucić nowe przekonania na rzecz tych pierwotnych, które nie są postępowe. Zazwyczaj wystarczy zderzenie z rzeczywistością. W przemyśle motoryzacyjnym jest dokładnie tak samo.
Najpierw była idea, która przerodziła się w ideologię. Później pojawił się nacisk polityczny i zmiany prawne wymuszające reakcje koncernów motoryzacyjnych. Następstwem tego okazało się opracowanie nowych gam produktowych, które okraszono marketingiem sugerującym dbałość o środowisko. A dziś? No cóż, spalinowe Volvo XC90 okazuje się bardziej potrzebne, niż znaczna część elektryków.
Wiedzieliśmy, że ten moment nastąpi, choć nie byliśmy pewni kiedy. Producenci mogą bezrefleksyjnie słuchać polityków tak długo, jak tylko chcą, ale muszą pamiętać, że istnieją nie dzięki władzom, a klientom. Teraz już wiedzą, że naciski ze strony Komisji Europejskiej są odseparowane od oczekiwań nabywców. Konflikt interesów? Zdecydowanie tak.
Polityczne niekompetencje
Politycy mogą wymuszać na producentach oferowanie wyłącznie aut elektrycznych. Problem w tym, że ta technologia nie budzi wystarczającego zainteresowania. Jeśli więc przejdą całkowicie na „prąd”, to zmniejszą swoją sprzedaż.
A to poskutkuje efektem domina – zaczynając od zysków, a kończąc na zwolnieniach pracowników. Czy to jest właściwa droga? Wszyscy zdroworozsądkowi ludzie wiedzą, że nie, ale to nie oznacza, że znajdziemy ich na szczytach władzy. I w tym tkwi problem.
Czasami można odnieść wrażenie, że w tym nie ma przypadkowości. Czy rzeczywiście istnieje drugie dno? A może spisek? Teoretycznie, jest to możliwe, ale im dłużej obserwujemy poczynania europejskiej klasy politycznej, tym bardziej zdajemy sobie sprawę, że to czysta niekompetencja.
Ten zawód nie jest wybierany przez najwybitniejszych, a najbardziej przekonujących. Tak, to wszystko opiera się dziś na marketingu. W pewnym momencie musi jednak dojść do przełamania głupoty. I wydaje się, że jesteśmy blisko tego momentu.
Spalinowe Volvo XC90 zostanie na dłużej
Choć w przyszłym roku ma dojść do kolejnego zaostrzenia przepisów dotyczących emisji spalin, liczni producenci studzą swój elektryczny entuzjazm i zaczynają patrzeć na to, czego oczekują klienci. Tak też jest w przypadku marki ze szwedzkimi korzeniami.
Całkowite przejście na elektryczność miało nastąpić niebawem – aby planeta była szczęśliwsza! Okazało się jednak, że rynek ma inne oczekiwania. No i planeta już nie jest najważniejsza. Czy można mieć pretensje do Volvo, że rezygnuje z nowych założeń? Wręcz przeciwnie, bardzo dobrze, że pojawiła się refleksja, która owocuje konkretnymi działaniami.
To oczywiście nie jest nowe otwarcie. Poświęcono miliardy euro na stworzenie nowych elektryków. Jednocześnie porzucono rozwój aut spalinowych nowych generacji. Volvo wpadło więc na pomysł, by wprowadzać gruntowne aktualizacje. I jest to dobre posunięcie.
Spalinowe Volvo XC90 doczekało się nowego wydania – wspartego elektrycznością. Jest oferowane jako mocna hybryda, która wpisuje się w oczekiwania klientów. Do tego, ma unowocześnioną karoserię i takie też wnętrze. Jednocześnie jest sprawdzoną i bezpieczną konstrukcją, co pozwala zminimalizować wystąpienie problemów „wieku dziecięcego”.
W wywiadzie dla Auto Express, przedstawiciel marki przyznał, że „będą kontynuować aktualizację XC90 tak długo, jak będzie na to popyt”. Krótko wprost, jeśli klienci utrzymają zainteresowanie tym modelem, marka go nie wycofa z oferty.
I właśnie tak to powinno wyglądać. Tu nie chodzi o samochody spalinowe czy elektryczne. Kluczem do sukcesu jest możliwość wyboru. Nabywcy mogą mieć różne oczekiwania i to one powinny kreować podaż.
Politycy chcieli zmusić społeczeństwo do zmiany nastawienia, ale samochody nie są batonami czy pomidorami, tylko bardzo drogimi produktami mającymi spełniać konkretne potrzeby. Celowe usunięcie z oferty czegoś, co budzi duży popyt jest swego rodzaju ograniczeniem wolności, a przy tym zysków.
EX90 też będzie
Pierwotnie zakładano, że spalinowe Volvo XC90 zostanie zastąpione przez EX90, które zostało zaprezentowane dwa lata temu. Duży, elektryczny SUV jest w ofercie, ale na wielu rynkach stanowi głównie ciekawostkę.
W Polsce z pewnością nie zyska większej popularności, niż spalinowy odpowiednik. Nasz kraj nie jest jedynym przykładem, dlatego Volvo postanowiło zaktualizować ten starszy model i utrzymać go w ofercie.
I właśnie to jest najlepszym pomysłem. Dywersyfikacja produktowa w oparciu o tendencje rynkowe pozwala spełnić oczekiwania klientów i pozytywnie wpłynąć na wyniki sprzedaży. Porzucanie jej na rzecz ideologii to największa głupota Europejczyków w XXI wieku.