Czeski model z napędem na prąd to oczywiście bliski kuzyn Volkswagena ID.4. Jak mu poszło podczas wymagającej próby?
Skoda Enyaq w teście łosia raczej nie zaimponowała fanom aut elektrycznych. Tym bardziej nie mogła przekonać do siebie tych, którzy zdecydowanie preferują auta zasilane paliwami płynnymi. Środek ciężkości i masa własna zrobiły swoje, ale pamiętajmy, że niektórym tego typu modelom udaje się osiągnąć lepsze rezultaty.
Przy 77 km/h pojawiła się duża nerwowość. Samochód już w pierwszej fazie wpadł w silną podsterowność, która po kolejnej zmianie toru jazdy była jeszcze bardziej wyraźna. Teoretycznie udało się zachować kierunek jazdy, ale nie ma mowy o zmieszczeniu się pomiędzy pachołkami. Strącone zostały aż trzy.
Skoda Enaq nie lubi nagłej zmiany toru jazdy
Przy jakiej prędkości udaje się zaliczyć test łosia? Zaledwie 67 km/h. No cóż, skromnie. Co ciekawe, przy 68 km/h pojawia się wyraźna nadsterowność i samochód niemal „staje” bokiem do kierunku jazdy. To oznacza, że system stabilizacji toru jazdy reaguje mniej stanowczo, niż przy 77 km/h. Wydaje się, że konieczna jest tutaj korekta inżynierów. Volkswagen ID.4 również nie radzi sobie znakomicie, ale i tak lepiej od Skody, co oznacza, że można coś z tym zrobić.
Warto dodać, że w teście wzięła udział podstawowa odmiana silnikowa, czyli Skoda Enyaq iV 60. Oferuje ona 179 koni mechanicznych, napęd na tylną oś i baterię o pojemności 62 kWh. Ceny tej konfiguracji startują od 213 800 złotych.