Supersamochody są najczęściej niszczone przez samych użytkowników, którzy przeceniają własne umiejętności. Tym razem było inaczej.
Zacznijmy od tego, że nowa generacja amerykańskiego auta sportowego ma inną koncepcję napędową od tej poprzedniej. Krótko mówiąc, silnik został umieszczony centralnie, a nie z przodu. To też spowodowało inny rozkład masy (40/60).
Właśnie dlatego, każdy kto używa podnośnika w warsztacie powinien to uwzględnić, by uniknąć przeważenia lub innych potencjalnych problemów. Niestety, w tym przypadku zabrakło elementarnej wiedzy.
Nieostrożność specjalisty
Jak wynika z dołączonych zdjęć, osoba odpowiedzialna za umieszczenie Chevroleta na dwusłupkowym podnośniku nie skorzystała z właściwych punktów mocowania. Możliwe, że działała na pamięć i próbowała podnieść auto w taki sam sposób jak model C7.
Energia, która została wytworzona podczas upadku spowodowała liczne uszkodzenia karoserii – w jednym fragmencie została ona nawet przerwana. Niewykluczone, że nawet części konstrukcyjne zostały wygięte. Jeżeli tak, to samochód może trafić na złomowisko. Warto dodać, że wcześniej doszło do podobnego przypadku na Florydzie (auto trafiło do kasacji).
Przypomnijmy, że sercem tego modelu jest jednostka 6.2 V8, która w podstawowej odmianie oferuje 497 koni mechanicznych oraz 630 niutonometrów. Takie wartości pozwalają na rozpędzanie do setki w 3 sekundy. Za przeniesienie mocy na tylne koła odpowiada oczywiście przekładnia automatyczna. Ceny Chevroleta Corvette Stingray zaczynają się od 59 900 dolarów, co przy aktualnym kursie (3,83) oznacza wydatek 229 417 złotych.