Wojciech Krzemiński
Jazda pod prąd jest jednym z najsurowiej karanych wykroczeń. To jednak nie oznacza, że nowy, zaostrzony taryfikator zmniejszył liczbę takich zjawisk.
W takich przypadkach rzadko chodzi o celowe łamanie przepisów. Najczęściej jest to nieświadomość użytkownika pojazdu, który zazwyczaj jest osobą w podeszłym wieku. Nie inaczej było w tym przypadku na drodze ekspresowej S5 w miejscowości Świecie.
Kawałek przed autostradą A2, świadek dostrzegł błyskanie światłami drogowymi. Okazało się, że to ostrzeżenie od innego użytkownika drogi, który wtedy już wiedział, że nagrywający może znaleźć się za chwilę w bardzo niebezpiecznej sytuacji.
Jazda pod prąd na S5
Po chwili było już jasne, że chodzi o kierowcę, który jechał pod prąd. Oba samochody minęły się nieopodal zjazdu na autostradę A2. Autor materiału był na prawym pasie i trąbił, ale to nie przyniosło oczekiwanego rezultat.
Poranna godzina i sobota (18 lutego) zaowocowały małym ruchem, co było zmniejszeniem ryzyka wystąpienia wypadku. Nie wiadomo, w którym momencie kierowca zjechał z S5 i czy w ogóle zorientował się, że jedzie w złym kierunku.
Przy takich zdarzeniach zawsze pojawia się wątek obowiązkowych badań. Obrońcy starszych kierowców twierdzą, że młodzi też powodują duże (nierzadko większe) zagrożenie na drogach. Pełna zgoda. Powody tego są jednak inne.
Młodzież pozwala sobie na przecenianie umiejętności, głupotę i brawurę. Im jest więc potrzebne są edukacja i budowa świadomości. Seniorzy mają natomiast inne problemy, które oczywiście stają się coraz bardziej uciążliwe. Pomysł badań jest więc słuszny, ale jego doskonała konepcja nie istnieje.
