Hiszpański przedstawiciel segmentu B przeszedł niedawno kurację odmładzającą. Teraz stanął przed wymagającą próbą.
Nie ma wątpliwości, że SEAT Ibiza 2021, czyli model po liftingu jest bardzo udany. To dopracowany samochód miejski o przyjemnym designie, który uchodzi za jeden z najlepszych w swojej klasie. Czy jednak poradził sobie w teście łosia?
Zacznijmy od konfiguracji. Specjaliści wykorzystali egzemplarz z silnikiem 1.0 TSI generującym 110 koni mechanicznych. Na felgach znajdowały się opony MIchelin Primacy 3 215/45 R17. Wyposażenie? Xcellence Plus, czyli naprawdę bogate.
SEAT Ibiza – test łosia
Nie jest tajemnicą, że SEAT Ibiza uchodzi za auto z namiastką sportowego charakteru. Czy ta próba to potwierdza? Poniekąd tak. Samochód zaliczył test łosia przy prędkości 76 km/h. Powyżej tej wartości nie udało się utrzymać pomiędzy pachołkami ze względu na wyraźną nadsterowność.
Dla wprawionego kierowcy „zarzucanie tyłem” może dawać frajdę, ale w chwili zagrożenia nie jest pożądane. Warto podkreślić, że mimo nadsterowności i strącenia słupków powyżej wspomnianej prędkości, auto bez problemu zachowuje założony tor jazdy nawet przy 80 km/h.
Wydaje się, że inżynierowie powinni poprawić jedynie pracę systemu stabilizującego tor jazdy. Manipulując nim będzie można wyeliminować duże pokłady nadsterowności.
SEAT Ibiza po liftingu jest dostępny w polskich salonach. Za bazowy egzemplarz trzeba zapłacić dokładnie 66 200 złotych. Pod maską podstawowej konfiguracji znajduje się wolnossący silnik 1.0 MPI generujący 80 koni mechanicznych.