Hiszpański crossover cieszy się umiarkowaną popularnością w Polsce, ale według nas jest najlepszym modelem w segmencie z całej grupy Volkswagena.
Pod względem stylistycznym nie odstaje od konkurentów, a w dziedzinie jakości należy do czołówki. To zaskakujące, że jest lepiej wykonany od T-Crossa, a zadebiutował od niego nieco wcześniej. Ponadto, SEAT Arona zaskoczył w teście łosia. Warto zaznaczyć, że to egzemplarz po liftingu.
Jeżeli chodzi o design, to zmieniły się jedynie detale. Inżynierowie nie poszli jednak na łatwiznę i wprowadzili poprawki również w układzie jezdnym. Kluczem był tu system stabilizacji, który został udoskonalony.
SEAT Arona po liftingu – test łosia
Zacznijmy od tego, że wykorzystano konfigurację z silnikiem 1.0 TSI o mocy 110 koni mechanicznych. Jego uzupełnieniem jest siedmiobiegowa przekładnia manualna i napęd na oś przednią. Prezentowany SEAT Arona wykorzystuje seryjne opony Pirelli Cinturato P7 215/45 R18.
Test łosia ujawnił dużą zmianę w stosunku do wersji sprzed liftingu. Samochód zachowuje się znacznie mniej nerwowo, a przy tym nie ulega przesadnie nad- czy podsterowności. Bez problemu zalicza próbę przy prędkości 77 km/h. Co więcej, utrzymuje tor jazdy i unika strąceń pachołków nawet powyżej 80 km/h. Przypomnijmy, że to miejski crossover. I za to należą się ukłony marki.
SEAT Arona po liftingu jest dostępny w polskich salonach. Za bazową odmianę z silnikiem 1.0 TSI (95 koni mechanicznych) trzeba zapłacić 79 300 złotych. Prezentowana konfiguracja napędowa to wydatek co najmniej 90 700 złotych.