Istnieje całkiem spora grupa kierowców, którzy uważają się za niezwykle ważnych i wpływowych, choć tak naprawdę sami nie wiedzą dlaczego.
Problem może tkwić w wychowaniu, mentalności lub kompleksach. Efekt jest zawsze taki sam – chęć postawienia się czemuś lub komuś – oczywiście w imię „sprawiedliwości”. Ten samozwańczy stróż prawa może być tego przykładem.
To zdarzenie z początku marca, które miało miejsce w Bydgoszczy. Jak widać na nagraniu jego uczestnika, kierowca w starym Audi toczy się po parkingu. Nagrywający stwierdził, że przetnie drogę, ponieważ teren był prawie pusty. Celem było znalezienie się w sklepie w możliwie szybkim tempie.
Warto w tym miejscu dodać, że nie było w tym żadnego zagrożenia. Co ciekawe, kierowca leciwego Audi postanowił zareagować i zaczął trąbić. Po chwili zaparkował obok autora materiału i wtedy się zaczęło.
Samozwańczy stróż prawa w akcji
Mężczyzna podszedł do auta nagrywającego i zaczął go wyzywać. Jednocześnie oświadczył, że ma kamerę w samochodzie i przekaże sprawę na policję. Autor filmu nie miał z tym żadnego problemu. Gdy jednak usłyszał groźby, powiedział, że mężczyznę może spotkać realna kara.
Minęło może kilka minut, gdy samozwańczy stróż prawa wszedł do marketu za nagrywającym i powiedział mu, że dokonuje zatrzymania obywatelskiego. Było to o tyle śmieszne, że ani jego działania, ani okoliczności tego nie sugerowały.
Gdy nagrywający skończył zakupy, wrócił do auta i czekał na ową interwencję. Jak można się domyślać, „strażnika marketowego parkingu” już nie było. Krążą legendy, że wciąż dokonuje tego samego zatrzymania obywatelskiego.
To wszystko brzmi zabawnie, ale tak naprawdę jest po prostu przykre. Ludzie wylewają swoje frustracje na przypadkowe osoby i tylko czekają, by mieć na to pretekst. Czasami, tak jak tutaj, są to wręcz absurdalne sytuacje.
Nie ma na to recepty. Po prostu trzeba być spokojnym i rozsądnym – nie zaogniać konfliktu. Jeżeli ktoś wykaże się agresją, to należy poinformować policję i zapisać dane jego pojazdu.