Niekiedy mam wrażenie, że kierowcy traktują sygnalizację świetlną i znaki, jak urokliwe ozdoby. I oto kolejne ze zdarzeń, które pozwala na takie stwierdzenie…
W zeszłym tygodniu w Brnie pewien motorniczy przemierzał wieczorową porą znaną sobie trasę. W pewnym momencie usłyszał i poczuł uderzenie z lewej strony tramwaju. Okazało się, że w prowadzony przez niego pojazd wjechała rozpędzona osobówka.
Tramwaj wypadł z torów, a samochód został doszczętnie zniszczony. Motorniczy doznał niegroźnych obrażeń. Warto dodać, że nie przewoził żadnych pasażerów. Stan kierowcy jest jednak poważny. Sprawdzą zdarzenia był ten drugi. Jak do tego doszło? Jechał zbyt szybko i zlekceważył czerwone światło przed skrzyżowaniem.
https://www.youtube.com/watch?v=bDtvuICi2Qk