Formuła 1 to bardzo zaawansowany sport, w którym zespoły prowadzą prawdziwy wyścig technologicznych zbrojeń. Nascar jest natomiast znacznie prostszą formą rywalizacji.
Mamy tu na myśli przede wszystkim sposób działania, a nie samo ściganie (to już kwestia sporna). Bolidy F1 są skonstruowane niezwykle precyzyjnie i przed wyjazdem na tor przechodzą szereg testów, które sprawdzają bezpieczeństwo, aerodynamikę, docisk i wiele innych kwestii. Jednocześnie są bardzo delikatne – nawet niewidoczne uszkodzenie może wyraźnie wpłynąć na zachowanie maszyny, co wyeliminuje kierowcę z rywalizacji.
W amerykańskiej serii nie ma aż tak dopracowanych rozwiązań, co znacznie ogranicza koszty, ale też minimalizuje wpływ detali na całokształt. Dzięki temu kierowca ma więcej do zrobienia niż maszyna, a nie na odwrót. I właśnie na tym polega piękno tej formy rywalizacji.
Naprawy podczas wyścigu – inny świat
W przypadku bolidów, wykonywanie napraw w trakcie wyścigu stanowi spore wyzwanie. Można wymienić opony, przednie skrzydło i… to najważniejsze elementy. Cały pit stop trwa bardzo krótko. Większe naprawy są oczywiście niemożliwe, dlatego kierowcy muszą często rezygnować z dalszej jazdy.
NASCAR to znacznie mniejsza wrażliwość konstrukcyjna. Właśnie dlatego, gdy dochodzi do zderzeń, kierowcy mogą kontynuować jazdę nawet z poważnymi wgnieceniami bądź uszkodzeniami. Nie brakuje w historii, w których auta pędzą z zawrotną prędkością bez niektórych elementów karoserii. Sam proces napraw również wygląda ciekawie. Nierzadko wykorzystuje się młotki i taśmę. Kiedyś poszła w ruch nawet piła tarczowa.
Te kategorie dzieli więc przepaść, co nie oznacza, że tańszej serii towarzyszy mniej emocji – wręcz przeciwnie. Możecie to zobaczyć na poniższym video: