70-letni dyktator próbuje różnych metod, by w końcu wygrać wojnę, która miała trwać zaledwie dwa dni.
Liczne zbrodnie wojenne, strzelanie na oślep, problemy logistyczne i wywiadowcze nie sprzyjają jednak okupacji. Teraz w ruch wprawiono rosyjski pociąg pancerny będący militarnym reliktem poprzedniego wieku.
Trudno uwierzyć, że armia wroga zdecydowała się na użycie takiej maszyny. To bardzo kosztowne i raczej mało skuteczne przedsięwzięcie. Co jest jego celem? Raczej nie chodzi o dostarczanie prowiantu. Podejrzewamy, że rosyjskie wojsko będzie ostrzeliwać wszystko, co będzie sąsiadować z torami.
Ciągnięciem składu zajmują się dwie spalinowe lokomotywy. Na jednym z wagonów znajdują się działa przeciwlotnicze ZU-23 o archaicznej budowie. Wydaje się, że pozostałe wagony wiozą parę pojazdów bojowych i wyżywienie.
To może być krótka jazda
Pamiętajmy jednak, że zniszczenie choćby krótkiego fragmentu infrastruktury doprowadzi do wykolejenia. Jeżeli Ukraińcy pozbędą się kawałka torów tuż przed zakrętem, to nie będzie już szans na wykorzystanie tego ogromnego i ciężkiego składu. Do takiego zadania wystarczy dron albo szybka akcja dobrze zorganizowanych wojskowych lub pracowników zajmujących się torowiskami.
Pomysły Rosjan zadziwiają i niekiedy wzbudzają żałość. Tak naprawdę trudno już teraz zrozumieć, co Putin chce ugrać. Na tym etapie nie może już wygrać wojny. Okupowanie 45-milionowego kraju z ludnością uzbrojoną po zęby jest niemożliwe. Przekonanie do siebie ludności, która straciła bliskich też wydaje się nierealne, dlatego przejęcie ziem to science fiction, bo musiałoby towarzyszyć temu wysiedlenie.
Wojna na Ukrainie nie będzie mieć pozytywnego zakończenia. Zginęły tysiące ludzi po obu stronach. Armia agresora poniosła ogromne straty. Gospodarka Rosji szura po dnie. Trzeba to wszystko zakończyć jak najwcześniej.