Dla wielu fanów i znawców sportu motorowego jest to spore zaskoczenie. Przyznajemy, że dla nas też. Romain Grosjean podpisał kontrakt z Lamborghini i wkrótce zasiądzie do maszyny, którą będzie się ścigał w LMDh.
Nie wszyscy jednak pamiętają, kim jest ten człowiek. To znany i lubiany gość, który w swojej karierze wystąpił w bardzo wielu wyścigach najwyższych kategorii. Niedawno był jeszcze kierowcą F1. Swój ostatni sezon spędził z Haasem – u boku Kevina Magnussena. Wtedy też doszło do wstrząsającego wypadku, który skończył się pożarem i wyciąganiem go z płomieni.
Grosjean wrócił do pełni sił, ale już nie otrzymał nowego kontraktu. Niedawno uczestniczył w serii IndyCar, która uchodzi za amerykańską alternatywę dla F1, choć nie jest ona równie ceniona. Świadczą o tym choćby punkty FIA konieczne do superlicencji.
Tak czy inaczej, Romain ma szanse, by ponownie pokazać się z dobrej strony. Weźmie udział w FIA WEC oraz IMSA dołączając do zespołu Iron Lynx. Kiedy? W 2024 roku. Wcześniej natomiast trafi do kokpitu Lamborghini, by przejechać 24-godzinny wyścig Daytona (styczeń 2023). Przyszłorocznych startów będzie oczywiście więcej.
Czy to był dobry wybór? Francuski kierowca ma talent i bywa niezwykle szybki. No właśnie, bywa. W jego startach w F1 można było jednak dostrzec sporo błędów. Niektórzy sugerują, że nie radził sobie z presją, co skutkowało kłopotami na torze i złymi decyzjami. Czy nowe doświadczenia pozwolą mu wyeliminować braki? czas pokaże.