Aż trudno uwierzyć, że niektórzy uczestnicy ruchu mają taki problem z logicznym rozumowaniem. Wydaje się też, że nie posiadają instynktu samozachowawczego.
Ten farmer z Małopolski jechał ciągnikiem pod prąd autostradą A4 w kierunku Tarnowa. To cud, że nie doszło do śmiertelnego wypadku. Kierowcy musieli uciekać, by uniknąć zderzenia z rozpędzoną maszyną rolniczą.
Do zdarzenia doszło wczoraj (29 czerwca 2022 roku) na 499. kilometrze jednej z głównych arterii w naszym kraju. Ta część jezdni, po której poruszał się rolnik w traktorze prowadziła w stronę Krakowa, ale główny bohater raczej nie przejmował się tym faktem.
Ciągnikiem pod prąd po autostradzie
Nagranie trafiło na grupę „Utrudnienia A4 Małopolska”, a następnie zostało udostępnione na jednym z kanałów YouTube. Jak widać na poniższym materiale, nagrywający zorientował się w porę, że może dojść do fatalnych skutków i zmienił tor jazdy zbliżając się do prawej krawędzi jezdni.
To samo robili inni użytkownicy drogi. Tymczasem pan w traktorze jechał, jak gdyby nigdy nic. Biorąc pod uwagę prędkości maszyny rolniczej (około 40 km/h) oraz samochodów zmierzających w przeciwnym kierunku (100-140 kmh/), skutki zderzenia czołowego byłyby tragiczne.
Póki co nie wiadomo, czy rolnik był świadomy. Trudno wykluczyć niepoczytalność. Zwykły błąd nie wchodzi w grę przy tak skrajnych postawach na drodze. Takiego pojazdu w ogóle nie powinno tam być.