Bez względu na wiarę czy religię, odejściu człowieka zawsze towarzyszy pewna symbolika, którą wzbogacają bliscy lub inni zaangażowani w jego pochówek.
Patrząc na to czysto materialnie, najbardziej uzasadnione byłoby ograniczenie kosztów. To jednak wykluczone, gdy w grę wchodzą ogromne emocje towarzyszące praktycznie każdemu pogrzebowi, na którym są rodzina i przyjaciele. Ten Rolls Royce Ghoster jest swego rodzaju uhonorowaniem życia tego, kto ma przed sobą już ostatnią podróż.
Ten samochód to absolutny unikat, który powstał na specjalne zamówienie klienta. Bazą był oczywiście model Ghost, czyli Duch, co idealnie podkreśla powagę sytuacji. Warto dodać, że projekt został wykonany we Włoszech przez firmę Biemme Special Cars.
Rolls Royce Ghoster, czyli ostatni luksus zmarłego
Auto imponuje gabarytami i ocieka luksusem. Ma wyraźnie przedłużony rozstaw osi, by możliwe było osadzenie powiększonego nadwozia. Kabina pozostała pięcioosobowa, dlatego załoga zakładu pogrzebowego może czuć się, jak najważniejsi prezesi tego świata.
Kluczowa pozostaje strefa, w której przewożona jest trumna. Jasna skóra w połączeniu z aluminium tworzy luksusowy, a przy tym sterylny klimat. Nie zabrakło również wydajnego oświetlenia i dużych przeszkleń. Rolls Royce Ghoster został wyposażony w wysuwaną platformę, która ułatwia wkładanie i wyjmowanie trumny.
>Jedyny taki Rolls Royce Phantom. Czy klient był rybakiem?
Izolacja akustyczna samochodu waży aż 100 kilogramów. Czyżby chodziło o spokój we wnętrzu? No cóż, system audio dysponuje 18 głośnikami o łącznej mocy 1300 W. Bez względu na zachowanie ekipy pogrzebowej, zmarły raczej nie będzie protestował.
Sercem luksusowego karawanu jest silnik V12 o mocy 562 koni mechanicznych. Nawet przy zwiększonej masie własnej można na pewno liczyć na dobre osiągi. Podejrzewamy jednak, że te nie będą wykorzystywane ze względu na specyfikę pracy, która dotyczy tego samochodu.
Przypomnijmy, że Ghost kosztuje w podstawie około 1,5 miliona złotych. Taka przeróbka mogła podnieść jego cenę do ponad 2 milionów. Specjaliści z Biemme Special Cars nie ujawnili jednak dokładnego wydatku, z którym musiał liczyć się nabywca.