Samochody limitowane budzą pożądanie kolekcjonerów, fanów motoryzacji oraz inwestorów. Zazwyczaj ich podaż jest znacznie mniejsza, niż popyt. Mimo tego, marki sztywno trzymają się ustanowionych ram produkcyjnych.
I ma to sens, ponieważ trzeba być wiarygodnymi wobec kupujących. Poza tym, narzucona marża i tak wystarcza, by wygenerować duży zysk. Rimac Nevera R jest na to dowodem. To prawdziwa bestia na czterech kołach, która imponuje osiągami.
I tu należy wrócić do limitu. Producent założył, że powstanie zaledwie 40 egzemplarzy, dlatego można śmiało założyć, że liczba chętnych będzie zdecydowanie większa. Cena? Lepiej wygodnie usiądź. Producent wycenił auto na 2,3 miliona euro – bez podatków. Przypomnijmy, że bazowa wersja to wydatek około 2 milionów euro.
Rimac Nevera R – dane techniczne
Co zyskuje klient, który dorzuci około 1,2 miliona złotych? Przede wszystkim wzmocniony układ napędowy. Cztery silniki generują teraz 1989 koni mechanicznych. To o „stówę” więcej, niż w podstawowym modelu.
Rimac Nevera R dysponuje również nowym akumulatorem trakcyjnym o pojemności 108 kWh, czyli mniejszym, niż w serii (120 kWh). Efektem tego jest niewielkie zmniejszenie masy o 35 kilogramów – do 2277 kilogramów.
Samochód wykorzystuje opony Michelin Pilot Sport Cup 2, które wyróżniają się wysokim poziomem lepkości, a co za tym idzie – generują większą przyczepność. Osiągi są wręcz piorunujące. Nevera R przyspiesza do setki w 1,74 sekundy. Z kolei 200 km/h można zobaczyć po upływie 4,38 sekundy, a 300 km/h – zaledwie po 8,66 sekundy.
Prędkość maksymalna jest domyślnie ustawiona na 350 km/h, ale można ją odblokować do 412 km/h, co już było dostępne w „zwykłym” Rimacu. Wersja „R” jest jeszcze bardziej wyczynowa, ale różnice są tak naprawdę niewielkie, dlatego tylko bardzo doświadczony kierowca je będzie w stanie dostrzec – korzystając z samochodu „na limicie”.