Top Gear okazał się fenomenem motoryzacyjnym na skalę światową. Kultowy dziś program zdobył uznanie wszędzie tam, gdzie dotarła angielska telewizja.
Dziś to już historia, ale czasem warto wrócić do początku. Nie ma wątpliwości, że magię programu tworzyły trzy osobowości: Jeremy Clarkson, James May i Richard Hammond. Oczywistym jest, że prezenterów uzupełniały świetne scenariusze, profesjonalny zespół, duże budżety i liczne kontrowersje, ale bez nich ten program nie miałby już takiej siły, czego dowodem jest obecna sytuacja (po odejściu całej Trójki do The Grand Tour).
Hammond opowiada o pracy w Top Gear
Jedna z tych postaci postanowiła uchylić rąbka tajemnicy i opowiedzieć o tym, jak zdobyła swoje miejsce w największym motoryzacyjnym show na naszej planecie. Wszystko zaczęło się od pokazu próbki jego możliwości. Przygotował krótki materiał na temat Renault Laguny. Na przesłuchaniu został natomiast poproszony o przedstawienie Skody Superb.
Młody prezenter myślał, że nie poszło mu zbyt dobrze. Po kilku miesiącach otrzymał jednak telefon, po którym było już jasne, że dostał zaproszenie do Top Gear. Wszystkiemu towarzyszyło wzruszenie i butelka szampana. Clarkson i Wilman (producent programu) mieli później żartować, że został Richard Hammond został przyjęty dlatego, że przyjechał do studia w „completely crap” (nie jest to komplement…) – tak nazwali jego Porsche 911 SC z 1982 roku.
Co ciekawe, marzenia gwiazdy Top Gear i The Grand Tour były skierowane na zupełnie inne tory – Richard chciał zostać architektem. Całe szczęście, że mu nie wyszło…