Druga generacja Koleosa wyjeżdża właśnie na polskie drogi. To dobry moment, by przypomnieć sobie o jego pierwszym wcieleniu, które nie zdobyło zbyt dużej popularności. Dlaczego?
Koleos I powstał przy współpracy Renault z Nissanem i Samsungiem (na niektórych rynkach oferowany był z logo tej ostatniej marki). Auto nie odniosło sukcesu w Europie. Powód? Trudno znaleźć jednoznaczną odpowiedź na to pytanie… Jego stylistyka nie chwyta może za serce, ale w tamtych latach w Polsce sprzedawały się znacznie gorzej wyglądające auta tego typu. Teraz, na tle innych, nowych przedstawicieli gatunku SUV-ów sylwetka prezentowanego modelu złagodniała i stała się bardziej przyjazna. Poza tym, wciąż wyróżnia się z tłumu, bo nie sprzedano zbyt wiele sztuk w naszym kraju.
Wewnątrz panuje całkiem przyjemna atmosfera. Kokpit ma ciekawą formę i może się podobać. Co równie ważne, nie pozostawia wiele do życzenia w dziedzinach ergonomii i wyposażenia. Materiały użyte do jego wykończenia są mieszane, ale starannie spasowane. Cieszą także wstawki ożywiające cały projekt. Z kolei fotele zostały osadzone wysoko i oferują przyzwoity komfort podróżowania. Na tylnej kanapie zmieszczą się natomiast dwie dorosłe osoby, które zanotują wygodną podróż. Jeśli chodzi o bagażnik to dysponuje on pojemnością od 450 do 1380 litrów.
Francuski SUV był oferowany z dwiema jednostkami napędowymi dostępnymi w trzech wariantach:
– 2.5 i (170 KM, 226 Nm, 9,1 sek. do 100 km/h, v-max: 186 km/h, 9,6 l/100 km);
– 2.0 dCi (150 KM, 320 Nm, 10 sek. do 100 km/h, v-max: 183 km/h, 6,8 l/100 km);
– 2.0 dCi (172 KM, 360 Nm, 9,9 sek. do 100 km/h, v-max :189 km/h, 7,5 l/100 km).
Zarówno benzyniak, jak i słabszy diesel mogły mieć napęd 4×2 lub 4×4. Mocniejszy silnik wysokoprężny był zintegrowany tylko z napędem na obie osie.
Pod względem prowadzenia trudno spodziewać się rewelacji, ale też nikt, kto szuka kompaktowego SUV-a nie oczekuje sportowych wrażeń. Układ kierowniczy jest wystarczająco precyzyjny, a wspomniane wyżej podwozie zapewnia odpowiednie warunki do wygodnego przemieszczania się przy rozsądnych prędkościach. Całkiem dobrze wypada także wyciszenie kabiny, które odseparowuje podróżnych od otoczenia zewnętrznego.
Czy któraś z konstrukcji cierpi na poważne usterki? Najstarsze egzemplarze mogą być już zmęczone, ale żaden z silników nie zasługuje na naganę. Zdarzają się pewne awarie, ale są przeważnie łatwe do usunięcia. Najpoważniejszy problem to wycieki oleju z okolic tylnego uszczelnienia wału. Koleos nie jest też wolny od mniejszych usterek. Wśród nich znajdziemy oczywiście szwankującą elektronikę pokładową (np. elektryka szyb, centralny zamek), a także parujące lampy i reflektory. Jeśli chodzi o zabezpieczenie antykorozyjne, to trzeba przyznać, że na nim nie oszczędzano, choć rdza pojawia się czasem na ramie pomocniczej pod silnikiem.
Warto pamiętać, że sztuki z „pierwszego rzutu” mają już 10 lat, co może oznaczać wysokie przebiegi. To z kolei powinno wyostrzyć uwagę potencjalnego nabywcy na kilka podstawowych elementów. Pierwsze z nich to osprzęt silnika w dieslach – warto ocenić stan turbiny i sprzęgła, których wymiana nie należy do najtańszych. Kolejna sprawa to zawieszenie. Daje spory komfort, ale nie należy do najdzielniejszych w dziedzinie trwałości – tym bardziej na polskich drogach.
Podsumowując, Renault Koleos pierwszej generacji nie imponuje wyglądem, ale ma całkiem przyjazne wnętrze, dobre wyposażenie oraz trwałe i stosunkowo proste silniki. Szkoda jednak, że w ofercie nie było mniejszego, dwulitrowego benzyniaka, który dziś byłby najbardziej pożądanym wariantem (prostsza konstrukcja, mniejsze koszty eksploatacji). Ze względu na niewielką popularność, popyt na ten model nie jest duży, co znacznie obniża jego ceny na rynku wtórnym. Rywale często oferują tyle samo za znacznie większe pieniądze, dlatego warto zastanowić się nad francuską propozycją.
posiadam reno koleos z roku 2014 o przebiegu 44 000 km,przy wysokich obrotach slizga sie sprzeglo,jaka moze byc tego przyczyna?