w ,

Renault Clio 1.0 TCe Intens – Sukces nr 5

Francuskie marki zawsze potrafiły projektować świetne auta miejskie – europejskie wyniki sprzedaży to potwierdzają. Jednym z fundamentów segmentu B jest Clio, które doczekało się piątej generacji. Czy jest ona równie udana, jak poprzednie?


Karoseria
Ewolucja stylistyczna – tak można w skrócie opisać design nowości Renault. Czwarte wcielenie jest na tyle atrakcyjne, że wciąż wygląda świeżo, dlatego rewolucyjne zmiany nie były konieczne. Zakres modyfikacji jest jednak szeroki. Z przodu pojawiły się reflektory z ledowymi rogami – w stylu Talismana. Jest też inna maska, przeprojektowany grill i zmodyfikowany zderzak. Tył zyskał natomiast nowe lampy, klapę bagażnika z licznymi przetłoczeniami, duży spojler dachowy i chromowaną końcówkę wydechu. Atrakcyjną sylwetkę uzupełniają wieloramienne felgi i błękitny lakier. Warto dodać, że Clio ma 1440 mm wysokości, 4050 mm długości i 1798 mm szerokości, co oznacza, że jest minimalnie niższe, krótsze i szersze. To też efekt zastosowania nowej platformy CMF-B, dzięki której auto jest sztywniejsze, lżejsze i umożliwia montaż nowych systemów.

Wnętrze
W kabinie można się zdziwić. Zarówno design, jak i jakość materiałów to bardzo duży krok naprzód. Zastosowane tu tworzywa są naprawdę wysokiej próby i nie ma powodów, by narzekać na ich spasowanie. To bez wątpienia jeden z lepiej wykonanych samochodów w swojej klasie. Cieszy także przyjazna kolorystyka, która ożywia całą przestrzeń. Producent nie zapomniał również o praktycznych rozwiązaniach pod postaciami schowków, kieszeni, wnęk, półek i cup holderów. Jak widać, może być ładnie i funkcjonalnie zarazem.

Przed oczami kierowcy znalazł się nowy wyświetlacz – Renault definitywnie zrezygnowało z analogowych wskaźników. Jest on całkiem czytelny i nie ma problemów z jego obsługą. Obok znalazł się duży ekran multimedialny umieszczony pionowo – wystaje poza obrys projektu, dlatego zwraca na siebie uwagę. Reaguje znacznie lepiej na dotyk, niż poprzednik, oferuje większe możliwości i płynniejszą pracę. Co ważne, pod nim wygospodarowano miejsce na niezależny panel klimatyzacji, dlatego nie trzeba „grzebać”, by zmienić temperaturę lub siłę nawiewu.

Fotele mają niezłe podparcie boczne i nie są tak małe, jak w typowych autach miejskich. Bez problemu odnajdzie się w nich nawet wysoki kierowca – w dobraniu właściwej pozycji pomoże mu szeroki zakres ustawień. Bardzo wygodne są też zagłówki. Dostęp do drugiego rzędu jest przyzwoity – otwór załadunkowy ma odpowiednią wielkość. Kanapa nie jest ogromna, ale dwie osoby średniego wzrostu zmieszczą się bez kłopotów. Kąt pochylenia oparcia nie budzi zastrzeżeń.

Postęp widać także na przykładzie przestrzeni załadunkowej. Urosła ona do 390 litrów, co jest wartością, która reprezentuje również wiele modeli o segment większych. Na praktyczność wpływają haczyki do mocowania lżejszych przedmiotów oraz prosty system składania oparć zapewniający wzrost pojemności bagażnika do 1069 litrów.

Technologia
W ramach regularnego testu otrzymałem egzemplarz z benzynowym silnikiem o pojemności 1 litra. Wykrzesano z niego 100 KM (przy 5000 obr./min.) i 160 Nm (przy 2750 obr./min.). Zintegrowano z nim 5-biegową przekładnię manualną, która przenosi moc na przednią oś. Nie są to ogromne wartości, nawet w segmencie aut miejskich, dlatego trudno oczekiwać wyjątkowych osiągów. Auto rozpędza się do pierwszej setki w 11,8 sekundy i potrafią rozwijać 187 km/h. I są to jak najbardziej akceptowalne rezultaty. Zaskoczyć może natomiast zużycie paliwa. W wielu miejscach czytałem, że średnie spalanie w rzeczywistości sięga 7 litrów. Mnie udało się uzyskać 6,4 w cyklu mieszanym, a nie uchodzę za najoszczędniejszego motodziennikarza. Sądzę więc, że kierowcy o spokojnym usposobieniu są w stanie zejść do piątki z przodu.

Wrażenia z jazdy
Już na oficjalnej premierze i po pierwszych kilometrach byłem zaskoczony postępem w dziedzinie właściwości jezdnych. Nowe Clio zachowuje się znacznie doroślej – szczególnie przy wysokich prędkościach. Dzięki temu kierowca czuje się dużo pewniej. To zasługa naprawdę dobrego układu kierowniczego i właściwie ustawionego zawieszenia, które ma w sobie odpowiednią dawkę sprężystości. Na autostradzie można nawet poczuć się, jak w nieco większym aucie. I to z pewnością cieszy.

Mam przeczucie, że prezentowany zespół napędowy będzie cieszył się największym wzięciem ze względu na akceptowalną moc, niskie spalanie i cenę (o której nieco niżej). Silnik ma 3 cylindry i to słychać. Czy czuć? Wibracje są naprawdę niewielkie, dlatego nie przeszkadzają podczas codziennej eksploatacji. Z kolei skrzynia jest bardzo dobrze zestopniowana, ale i tak przydałoby się szóste przełożenie, które mogłoby zmniejszyć obroty silnika przy wartościach autostradowych, a co za tym idzie – obniżyć apetyt.

Clio jest teraz lepsze na autostradach, ale wciąż świetne w mieście. Imponuje zwrotnością i oferuje bardzo przyzwoitą widoczność, dlatego ani manewrowanie, ani parkowanie nie sprawia najmniejszego problemu. Uwagę zwraca też wyciszenie – znacznie lepsze niż dotychczas. Komfort tłumienia nierówności też zasługuje na pochwałę – należy się solidna czwórka z plusem. Projektanci nie zapomnieli o systemach bezpieczeństwa. Mamy więc do dyspozycji asystentów parkowania, utrzymywania pasa ruchu i korekty toru jazdy, a także adaptacyjny tempomat. Warto dodać, że te elementy potrafią ze sobą współgrać, co oznacza pierwszy krok do autonomicznej jazdy.

Okiem przedsiębiorcy
Renault jak zwykle nie wystrzeliło cennika w kosmos, dlatego można liczyć na rozsądną ofertę. Za bazowy egzemplarz trzeba zapłacić 46 900 zł. Skromna, 65-konna jednostka SCe może jednak nie spełnić oczekiwań większości klientów. Na sztukę ze 100-konnym silnikiem TCe należy przeznaczyć 56 400 zł, ale jest ona od razu dostępna z wyższym poziomem wyposażenia. Wariant Intens z prezentowanym układem napędowym kosztuje natomiast 62 900 zł.

Clio to model wolumenowy, na który zdecydują się skrajnie różni nabywcy. Istotną rolę odgrywa więc finansowanie. W przypadku kredytu dla klientów indywidualnych można liczyć na umowę na okres do 96 miesięcy. Z kolei przedsiębiorcy mają do dyspozycji leasing z opłatą wstępną od 0% i umową na okres od 24 do 60 miesięcy. Polski oddział oferuje również najem długoterminowy, na który decyduje się coraz większe grono osób – wszystko za sprawą minimalizowania obowiązków związanych z użytkowaniem pojazdu.

Podsumowanie
Francuzi nie ryzykowali, bo nie musieli. Poprawili to, co było do poprawy i wypuścili na rynek samochód, który będzie kontynuował świetną passę Renault w segmencie B. Nowe Clio dobrze wygląda, tak też jeździ oraz ma szereg systemów wspierających komfort i bezpieczeństwo jazdy. Z pewnością nie zabraknie tego auta na polskich drogach.

Tekst i zdjęcia: Wojciech Krzemiński

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyprzedaż rocznika 2019. Czy to ostatni moment na tańszy zakup nowego auta?

Zaśnieżona droga i zderzenie na rondzie – Ale urwał 2 (Video)