w

Reklama FSO z 1990 roku. Usiądź, nie bierz popcornu i zobacz inny świat

Reklama FSO z 1990 roku
Reklama FSO z 1990 roku. Usiądź, nie bierz popcornu i zobacz inny świat

Ponad trzydzieści lat temu motoryzacja wyglądała zupełnie inaczej. W Polsce, która dopiero, co obaliła komunizm, dopiero tworzyła się kultura samochodowa.

Lokalny przemysł motoryzacyjny był skromny, choć uwzględniając rodzime projekty i tak bogatszy, niż teraz. Izera, jeżeli jakimś cudem powstanie, raczej tego nie zmieni. Warto więc usiąść w fotelu i zobaczyć, jak to wyglądało ponad 3 dekady temu. Oto reklama FSO z 1990 roku.

Tak, ten nostalgiczny klimat może wywołać u niektórych starszych ludzi duże emocje. Z kolei młodsi widzowie z pewnością spojrzą na ten materiał z pogardą – i trudno się temu dziwić. Marketing był wtedy na poziomie mniej więcej runa leśnego. Krótko mówiąc, stosunkowo niskim.

Reklama FSO z 1990 roku

Autorzy tej reklamy chcieli zaszczepić w niej zarówno odrobinę humoru, jak i merytoryki. Wyszło lekko śmiesznie, choć wtedy mogło to wydawać się nawet zabawne. Pamiętajmy, że mówimy o ponad 30 latach różnicy w postrzeganiu rzeczywistości.

FSO Polonez był dla niektórych synonimem wolności i niezależności. W rzeczywistości był jednak bardzo przeciętnym, żeby nie powiedzieć słabym samochodem. Nie przekonywał praktycznie niczym poza prostą konstrukcją i niską ceną. Dzisiejsze Dacie są przy nim produktami nie tyle premium, co wręcz ekskluzywnymi.

Fabryka Samochodów Osobowych robiła jednak, co mogła, by zachęcić do zakupu auta. Polacy, nie mając ani dużych pieniędzy, ani świadomości motoryzacyjnej, chętnie nabywali Poloneza. Dla wielu z nich był to pierwszy samochód w życiu.

Reklama FSO z 1990 roku
Reklama FSO z 1990 roku

I choć Polonez nie miał za wiele wspólnego z ideałem (w sumie to nic), był istotną i powszechną częścią krajobrazu polskich dróg. Spora liczba kierowców ma z nim naprawdę dobre wspomnienia – mimo wszystko. Tak, sentyment ma tu duże znaczenie.

Końcówka reklamy miała podkreślić rodzinny charakter samochodu, ale tekst: „Każde dziecko wie, że FSO to…” aż się prosi o mało korzystny rym. No cóż, dziś pozostały nam żarty, bo polskich samochodów już nie ma. Szkoda, ale lepszy ich brak, niż utrzymywanie nierentownych projektów, które są sposobem na wyciąganie pieniędzy od podatnika.

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

5 komentarzy

Dodaj odpowiedź
  1. Polonez plus był lepiej wykonany niż Dacia duster. Miałem oba więc wiem co piszę w przeciwieństwie do autora.

  2. No ale polonez niestety był nasz Polski . A w tym kraju co Polskie to nie ludzkie . Dużo ludzi wybierało stare golfy z Niemiec bo niby były lepsze . Znam bardzo dużo ludzi co jeździło polonezami i wcale nie narzekali wręcz byli zadowoleni . a że były awarie to wiadomo . Czy teraz nic się nie psuje w autach ?

  3. Przez wiele bardziej jeździłam Polonezami, miałam ich 5! „siermiężnego’ z czasów stanu wojennego, caro, atu plus… to była moja ukochana marka… złego słowa nie pozwolę powiedzieć o żadnym z nich, po dachowaniu wyszłam bez szwanku, po czołówce pogotowie zabrało tego, który uderzył a tym piątym jeździ mój syn i kocha Go tak samo jak ja… nie wiem po co piszesz nieprawdę, autorze.

  4. Poldi… przejąłem go po ojcu w 1990 roku. W zasadzie już dekadę wcześniej był samochodem ciut przestarzałym. W Polsce w tamtych latach uważany był za samochód przeciętny, na wsi traktowano go jako coś z górnej półki. Był paliwożerny, niewygodny, ciężki i ciasny, byle jak ale jeździł. Spełnił swoje zadanie i odszedł do historii. Szkoda tylko, że te wszystkie balcerowiczowe mądraluchy rozłożyły FSO do ostatniej śrubki. Szczególnie żal aż dupę ściska jak się dzisiaj patrzy na Skodę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Toyota AE86 w pojedynku z GT86 i GR86

Legenda kontra nowości. Toyota AE86 w pojedynku z GT86 i GR86

KIA Sportage PHEV w teście łosia

KIA Sportage PHEV w teście łosia. Łatwo nie było, baterie swoje ważą