Red Bull to jeden z najlepszych zespołów ostatnich dwóch dekad. Ma za sobą sześć mistrzostw, które wygrywał dzięki znakomitej pracy inżynierów i kierowców.
Największą gwiazdą teamu jest oczywiście Max Verstappen, który zdobył ostatnie dwa mistrzostwa pokonując Lewisa Hamiltona i Charlesa Leclerca. Czy nadchodzący sezon będzie równie udany dla tej ekipy? Wydaje się, że nie ma już szans na taką dominację, jak przed rokiem. O faktach będziemy jednak mówić dopiero po pierwszym wyścigu.
Nie jest tajemnicą, że Red Bull współpracuje dziś z Hondą, która dostarcza silniki. Japońska marka wycofała się z umowy tuż przed pierwszym mistrzostwem Verstappena, ale ktoś z włodarzy zreflektował się i nastąpił powrót do współpracy. Obecność Tsunody w AlphaTauri to potwierdza.
Nie potrwa to jednak dłużej, niż trzy lata, ponieważ Red Bull i Ford nawiązali współpracę w kontekście silników. I tu pojawia się sporo pytań. Amerykańska marka nie jest aktualnie żadnym filarem w Formule 1. Nie posiada sztabu, który pracowałby dziś nad jednostką nadającą się do nowych standardów nałożonych przez FIA.
Tymczasem mistrzowski zespół od jakiegoś czasu pracuje nad konstrukcją, która ma być konkurencyjna za kilka lat (gdy zostanie wprowadzony nowy regulamin). Co to może oznaczać?
Być może Ford będzie tylko „firmował” silnik, za który odpowiadają inżynierowie Red Bulla. To oczywiście może być typowa umowa sponsorska. Dla przykładu, Alfa Romeo nie prowadzi zespołu w F1 tylko go sponsoruje. Pod tą nazwą kryje się Sauber.